Tydzień temu w sobotę
wybuchł pożar w zabytkowej Katedrze św. Piotra i Pawła w Nantes
w zachodniej Francji. Według świadków ogień pojawił się około 7.30. Służby zostały zaalarmowane o 7.44. W okolicach godziny 10.00 strażakom udało się opanować ogień. W akcji brało udział ponad 100 strażaków. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podpalenia katedry.
W pożarze
spłonęły 400-letnie barokowe organy
, które uniknęły zniszczenia podczas rewolucji francuskiej i pożaru świątyni w styczniu 1972 roku. Prokurator Pierre Sennes poinformował, że
ogień w katedrze podłożono w trzech niezależnych miejscach
.
Le Monde informuje, że
imigrant z Rwandy przyznał się do podpalenia XV-wiecznej katedry.
39-latek był
wolontariuszem w diecezji
. W katedrze pełnił także funkcję ministranta. Śledczy zatrzymali go dzień po podpaleniu. Początkowo zaprzeczał, by miał coś wspólnego z podłożeniem ognia, jednak
ostatecznie przyznał się do winy
.
Pełnomocnik mężczyzny Quentin Chabert zapewnił, że Rwandyjczyk "żałuje tego, co się stało".
Motywy jego działania wciąż pozostają nieznane
.
Francuski dziennik Le Figaro twierdzi, że 39-latek był sfrustrowany, ponieważ urzędnicy
nie przedłużyli mu francuskiej wizy
. Prokuratura nie potwierdza jednak tych doniesień.