Komendant Główny Policji
gen. Jarosław Szymczyk w rozmowie z
Rzeczpospolitą
postanowił odnieść się do doniesień na temat
wybuchu "prezentu"
podarowanego mu przez stronę ukraińską, do którego doszło w Komendzie Głównej Policji.
Policjant stwierdził, że podczas roboczej wizyty w Ukrainie otrzymał
tubę po granatniku
, która - jak powiedział - jest tubą zużytą, pustą, bezpieczną,
przerobioną na głośnik
. Miał on także otrzymać zapewnienie, że urządzenie jest bez materiałów wybuchowych. Okazało się jednak, że było inaczej.
Szymczyk stwierdził także, że czuje się ofiarą w tej sprawie i on sam
nie widzi powodów do dymisji.
- Na dziś nie widzę powodu, żeby taki wniosek składać (wniosek o dymisję przyp. red.). Aczkolwiek mam świadomość, że to decyzja pana ministra spraw wewnętrznych i administracji, a docelowo decyzja pana premiera, i ja się jej podporządkuję - zapewnił.
Kilka godzin temu
Onet
poinformował, że według jego informatorów na najwyższych szczeblach politycznych w PiS
zapadła decyzja o dymisji Szymczyka
ze stanowiska. Jak podaje serwis ma to się wydarzyć jeszcze w tym tygodniu.
Z kolei niedługo później szef MSWiA
Mariusz Kamiński
poinformował na Twitterze, że
wyklucza dymisję Komendanta Głównego
Policji. Polityk zapowiedział też spotkanie ze swoim ukraińskim odpowiednikiem: