Jarosław Kaczyński
postanowił przerwać dziś spekulacje na temat swojego stanu zdrowia i pojawił się w dość dobrej formie na konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości.
Poniżej fragmenty przemówienia, w którym
zapowiedział 21 miesięcy walki
podczas szykującej się najdłuższej, i najważniejszej dla obu stron sporu, kampanii wyborczej:
Przed nami
21 szczególnych miesięcy. 21 miesięcy w czasie których będziemy mieli 4 kampanie wyborcze
. I to będą także miesiące oceny. Oceny polityki władzy i opozycji.
Od początku trwa kampania przeciw dobrej zmianie. Kampania, które dalece przekracza to, co jest w polityce normalne. Tutaj
mamy atak z wewnątrz, od wewnątrz i z zewnątrz, atak który tworzy coś na kształt alternatywnej rzeczywistości.
Coś co ma poniżyć, zdefamować, już nie tylko dobrą zmianę, tylko Polskę. Po prostu Polskę.
Ja mówiłem od początku, że nasza droga to będzie droga ostro pod górę, i że
jeszcze będą lecieć na nas kamienie
. I tak jest.
Panie i panowie, my idziemy pod górę, nie w dół, nawet nie płasko. Ku lepszej Polsce. Ku lepszemu losowi Polaków.
Musimy dalej ostro iść do góry
. Musimy wierzyć, że Polacy znają fakty i wiedzą, jak jest.
Zwrócił się też do osób zapowiadających, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej i do nastawionych najbardziej antyeuropejsko członków własnej partii (jak
Krystyna Pawłowicz
, nazywająca flagę Unii “szmatą do podłogi”). Zapewnił, że Polska pozostanie w Unii, dodając jednak, że
“nie będziemy powtarzać błędów Zachodu"
:
Przed nami są też wybory europejskie. I warto i o tym wspomnieć. Otóż
Polacy chcą być w Europie i chcą być w Unii Europejskiej
. Bo dziś Europa to Unia Europejska. (…) Ale to nie oznacza, że mamy powtarzać błędy zachodu. I że mamy
zarażać się tymi społecznymi chorobami, które tam panują.
Zapowiedział też ostrą walkę o Warszawę:
Chcę jasno powiedzieć, że my nie idziemy w tych wyborach po to, by się srożyć i rozliczać.
My będziemy się srożyć i rozliczać tylko tam, gdzie mamy do czynienia z wydarzeniami drastycznymi
. Gdzie doszło do
wielkiej krzywdy ludzi, do przestępstw, nawet do zbrodni
, gdzie doszło do wielkich nadurzyć. Tak jak w Warszawie.