W środę
Kongres USA z
aaprobował
projekt ustawy wspierającej demonstrantów w Hong Kongu
. Zgodnie z jej zapisami politycy odpowiedzialni tam za łamanie praw człowieka mogliby zostać objęci sankcjami. Na podpisanie aktu
Donald Trump
ma 10 dni, nie wiadomo jeszcze, czy to zrobi.
Wczoraj prezydent USA udzielił wywiadu telewizji Fox News. Podczas rozmowy chwalił się, że
to dzięki niemu w Hong Kongu do tej pory nie było interwencji wojskowej.
- Gdyby nie ja, tysiące ludzie byłoby zabitych w Hong Kongu i nie byłoby żadnych zamieszek, byłoby państwo policyjne.
Hong Kong zostałby zmiażdżony w 14 minut przez wojsko
- mówił.
Trump przekonywał, że
Xi Jinping miał już na granicy milion żołnierzy
, ale to on poradził mu, żeby nie interweniował, bo "pacyfikacja prodemokratycznych protestów skomplikuje negocjacje umowy handlowej między USA a Chinami".
-
Proszę cię, nie rób tego, to będzie miało ogromny negatywny wpływ na umowę handlową
- miał powiedzieć przywódcy Chin.
- M
usimy stanąć po stronie Hong Kongu, ale ja również staję po stronie prezydenta Xi.
To mój przyjaciel. To niewiarygodny facet - tłumaczył Trump.
- Chciałbym, żeby się im udało. (...) Ale jestem po stronie Hong Kongu, po stronie wolności, po stronie tych wszystkich rzeczy, które chcemy zrobić. Jesteśmy też w trakcie zawierania największego dealu w historii i gdybyśmy mogli tego dokonać, byłoby wspaniale - dodał.