W ostatnich dniach polskie social media zalała krytyka
Antoniego Królikowskiego
, który postanowił wypromować swoją nową federację freak fightową wojną w Ukrainie. Aktor zapowiedział
walkę pomiędzy "fake Putinem" i "fake Zełeńskim"
, a środki pozyskane z biletów i PPV miały zostać przekazane na pomoc Ukrainie:
Na sprawę natychmiast zareagował
prezydent Opola
, gdzie miała odbyć się walka. Zapowiedział, że nie poinformowano go o szczegółach imprezy, jednak w związku z tymi zapowiedziami podejmie działania, by ją odwołać. W odpowiedzi na reakcję internautów i osób publicznych,
Królikowski zamieścił wyjaśnienie
na swoim koncie na Instagramie, w którym tłumaczył, że kontrowersje dają najlepsze zasięgi i najlepiej przekładają się na finanse:
- W związku z ostatnimi wydarzeniami chcę ogłosić, że
rezygnuję ze współpracy z federacją Royal Division
. Promowanie gali skojarzeniami z tą okropną, potworną wojną za naszą wschodnią granicą, było złą drogą. To było złe. Ponoszę tego konsekwencje i zrobię wszystko, żeby pomóc ofiarom wojny na Ukrainie - powiedział w zamieszczonym oświadczeniu.
Zaznaczył, że w pierwszej kolejności musi jednak zadbać o swoje zdrowie i
zniknąć z internetu
.
- Ostatnie miesiące to dla mnie ciężki czas. Nie mogę udawać, że wszystko jest okej, że jestem zdrowy i silny. Muszę się wykurować, bo mam dla kogo żyć - wyznał Królikowski.
"Szanowni Państwo, w związku z ostatnim wydarzeniem (mającym miejsce podczas konferencji prasowej), oraz biorąc pod uwagę głosy opinii publicznej,
Federacja Royal Division oraz jej dotychczasowy włodarz medialny postanawiają zakończyć współpracę
. Prowokacja przy udziale sobowtórów następująco: prezydenta Ukrainy oraz prezydenta Rosji była obrzydliwa i nieetyczna - za co każdego z Państwa najmocniej przepraszamy" - czytamy.
Zaznaczyli, że inicjatywa nigdy nie powinna mieć miejsca, dlatego całkowicie wycofują się z prowokacji oraz utrzymują postanowienie o przekazaniu dochodu z walki wieczoru na rzecz ofiar wojny w Ukrainie.