Znany warszawski ratownik medyczny
Marcin "Borkoś" Borkowski
w połowie października miał
wypadek
. Jego motoambulans zderzył się z samochodem na ul. Radzymińskiej w Warszawie. Jego stan był ciężki. Ratownik przebywał w śpiączce.
"Borkoś" z pogotowiem związany jest od 30 lat. Początkowo zaczynał jako sanitariusz, z czasem został ratownikiem medycznym. Po godzinach jako wolontariusz udzielał pomocy Warszawiakom, jeżdżąc na swoim skuterze, który przerobił na motoambulans.
Na początku listopada w mediach społecznościowych poinformowano, że
stan Borkosia poprawia się
. Wczoraj ratownik po raz pierwszy od czasu wypadku
zabrał głos w mediach społecznościowych
.
Podziękował za wszystkie inicjatywy, które zostały podjęte, by pomóc mu wrócić do zdrowia. Dodał też, że wciąż jest jeszcze słaby i nie jest jasne, czy odzyska sprawność w prawej ręce:
"Witam Was, moje kochane mordeczki! Wróciłem! Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo się cieszę, jak bardzo jestem Wam wdzięczny za te wszystkie inicjatywy i to jak wiele zrobiliście, gdy ja nie mogłem zrobić nic...
Niestety obsługa telefonu jest jeszcze dla mnie bardzo trudna a wszystkie czynności wyczerpujące
, ale nie mogłem się doczekać, aby powiedzieć, że jestem i dziękuje" - napisał.
"Sprawność prawej ręki nie została jeszcze rozstrzygnięta, potrzebne będą kolejne zabiegi, a potem ogólna rehabilitacja, ale o tym wszystkim będę Was informować. Zawsze marzyłem, aby udzielanie pomocy stało się bardziej powszechne, zachęcając i pokazując jak to robić. Dziś już wiem, że oddawana przez Was krew pozwoliła pomóc naprawdę wielu osobom.
To wspaniałe, że pełniliście ten dyżur za mnie
" - dodał.