
fot. X @thecasualultra, @KubaBielamowicz
Sytuacja w
Serbii
od kilkunastu tygodniu pozostaje napięta. Na ulice miast wychodzą
protestujący
, którzy domagają się zmiany władzy. Obecnie urzędujących
oskarżają o korupcję i zaniedbania
, które miały doprowadzić do tragedii 1 listopada ubiegłego roku. Wówczas doszło do katastrofy budowlanej w Nowym Sadzie. Po zawaleniu się dachu stacji kolejowej zginęło wówczas 15 osób.
Wydarzenia te doprowadziły do
dymisji premiera Milosza Vuczevica
i burmistrz Nowego Sadu Milana Djurica.
Emocje z serbskich miast przeniosły się do tamtejszego parlamentu. Jak podaje Reuters, we wtorek
podczas trwających obrad posłowie opozycji odpalili granaty dymne
. Część parlamentarzystów miała ruszyć w kierunku fotela marszałka, szarpiąc się z ochroniarzami. Opozycja w ten sposób chciała
zaprotestować przeciwko polityce rządu
i okazać wsparcie dla postulatów demonstrujących. Na salę wniesiono także baner z hasłem: "Serbia powstaje, aby obalić rząd".
Rządzący uważają, że protesty i wszelkie działania opozycji są wspierane przez zachodnie agencje wywiadowcze, które próbują zdestabilizować Serbię i obalić rząd.
W sieci pojawiały się nagrania, na których można zobaczyć całą sytuację: