Wczoraj odbyło się
referendum w Berlinie w sprawie wywłaszczenia korporacji z nawet 250 tysięcy mieszkań
, zainicjowane przez obywatelską inicjatywę referendalną Deutsche Wohnen & Co Enteignen (Wywłaszczyć Deutsche Wohnen i spółkę). Nazwa pochodzi od Deutsche Wohnen, jednego z największych koncernów, który w samej stolicy posiada około 113 tysięcy mieszkań.
Ponad 56% wyborców poparło propozycję DWE
przy frekwencji przekraczającej 75%. Chociaż wynik referendum nie jest prawnie wiążący, może doprowadzić do przekazania ćwierć miliona mieszkań władzom państwowym.
Mało który mieszkaniec Berlina posiada własną nieruchomość -
mieszkania wynajmuje nawet 75-85% mieszkańców
. Miasto oszacowało, że powinno powstawać co najmniej 20 tysięcy nowych lokali komunalnych rocznie, aby zaspokoić popyt.
Według analizy portalu Immowelt, wynajem rodzinnego mieszkania w Berlinie kosztuje około 1360 euro miesięcznie (6,2 tysiąca zł). Oznacza to, że wiele rodzin musi przeznaczyć nawet połowę dochodów na opłacenie wynajmu.
Firma Guthmann działająca na rynku nieruchomości przedstawiła raport, z którego wynika, że
mediana czynszu w Berlinie wzrosła o sto procent
- z 6,90 euro za metr kwadratowy w 2012 r. do 13,30 euro w lipcu 2021 r.
Teraz Senat będzie musiał przegłosować ustawę zawierającą założenia zawarte w referendum, wraz ze szczegółowymi zasadami wywłaszczeń. Eksperci zwracają jednak uwagę, że taki projekt może okazać się niekonstytucyjny, koncerny mogłyby zaskarżać konkretne decyzje o wywłaszczeniach w sądach.
Co więcej, prawnicy ostrzegają, że firmy byłyby upoważnione do żądania rekompensat finansowych od berlińskich władz na podstawie utraconych dochodów z kilkudziesięciu lat wynajmu.
Jak donosi
Puls Biznesu
, w zeszłym roku Berlin zdecydował się na zakup prawie 15 tysięcy mieszkań od Vonovia i Deutsche Wohnen. Spółki zaoferowały miastu także sprzedaż istniejących mieszkań i aglomeracji berlińskiej oraz budowę około 13 tysięcy nowych lokali. Zobowiązały się również do zamrożenia podwyżek czynszów na okres pięciu lat.