W marcu zeszłego roku
Lewica
złożyła w Sejmie
projekt ustawy zmieniający definicję gw*łtu
. W propozycji chodziło o zmianę jednego artykułu. Obecnie gw*łt definiowany jest jako "stosunek z użyciem przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu". Lewica chciała, aby dodać do definicji "doprowadzenie do obcowania płciowego
bez wcześniejszej świadomej i dobrowolnej zgody
". Postulowano również podwyższenie kary za gw*łt: minimalnej z 2 do 3 lat i maksymalnej z 12 do 15 lat.
- Pragniemy, aby życie kobiet w Polsce życie wszystkich wyglądało tak jak będzie dzisiaj wyglądało wieczorami, czyli radośnie, pięknie; z uznaniem dla czyjejś autonomii, dla czyjejś wolności, dla czyjegoś piękna. Składamy dzisiaj projekt zmiany ustawy Kodeks karny. Ta zmiana będzie szła w kierunku uznania jako warunek sine qua non, zgw*łcenia braku zgody. Zgoda jest kluczowa. Zgoda potwierdza autonomię osoby - mówiła wówczas połanka
Anita Kucharska-Dziedzic
.
Projekt Lewicy przeleżał w zamrażarce sejmowej
458 dni.
W czwartek głosami Zjednoczonej Prawicy, Kukiz'15 i Konfederacji Sejm
odrzucił wniosek o rozpatrzenie go
. Oznacza to, że projekt nie trafił nawet do pierwszego czytania.
Głosowanie wzbudziło wiele emocji wśród polityków Lewicy. Niedopuszczenie do rozpatrzenia wniosku odbierane jest jako
sprzeciw wobec zmianie definicji gw*łtu
.
"PiS przy wsparciu min. Konfederacji i Kukiza znowu upokorzył kobiety. Odrzucono ustawę dot. zmiany def. gw*łtu. Po utrudnieniu dostępu do in-vitro, tabletek dzień po, zaostrzeniu prawa ab*rcyjnego politycy prawicy znowu mówią NIE Polkom. Hańba" - pisze na Twitterze
Joanna Scheuring-Wielgus
.
"Zakaz ab*rcji, rejestr ciąż, gw*łciciele na wolności.
Patoprawica robi wszystko, by Polska dla kobiet była prawdziwym piekłem
" - dodaje Beata Maciejewska.
Wcześniej
Zbigniew Ziobro
, który również nie chciał wprowadzenia projektu pod obrady Sejmu, zarzucał opozycji, że wielokrotnie głosowała przeciwko propozycjom Solidarnej Polski zaostrzenia kar za gw*łty wobec kobiet, gw*łty ze szczególnym okrucieństwem". Działaczki na rzecz praw kobiet podkreślają jednak, że nie chodzi o zaostrzenie kar, ale o to, aby
sprawcy zostali uznani za gw*łcicieli
.
- Skoro nie ma śladów, to nie ma dowodów, więc może pani sama chciała. Wiadomo, że sprawca przemocy będzie się w ten sposób bronił - mówi w rozmowie z TVN24 Urszula Nowakowska z Fundacji Centrum Praw Kobiet.