fot. East News
Poseł Porozumienia Jarosława Gowina
Kamil Bortniczuk
w rozmowie z TVN24 przyznał dziś, że
nie żałuje swojego podpisu pod wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji
. Jak dodał, ci, którzy żałują, prawdopodobnie wystraszyli się skali protestów.
- Nie żałuję. Niewątpliwie uważam, że taki wyrok, czyli doprowadzenie do tego, żeby sytuacja była zgodna z konstytucją, był potrzebny. Natomiast to nie oznacza, że to kończy sprawę i wszystko zostało w tym temacie zrobione - stwierdził.
Poseł tłumaczył, że wniosek dotyczył "przede wszystkim ochrony życia dzieci z zespołem Downa, zespołem Turnera i szeregiem innych chorób, które pozwalają normalnie i szczęśliwie żyć". Poza tym chodzi o ochronę życia "zdrowych dzieci, co do których było wystawione wskazanie do aborcji, a okazało się, że
diagnoza była nietrafna
, a dzieci urodziły się zdrowe".
Poseł podkreślał, że wyrok Trybunału nie mógł być inny, bo
konstytucja jednoznacznie mówi o ochronie życia człowieka
, a życie człowieka zaczyna się od zapłodnienia. Konrad Piasecki z TVN24 zauważył wówczas, że stan prawny jest taki, że
jeśli państwo "uznawałoby życie poczęte za człowieka", to nadawałoby mu imię
i wypłacało 500 plus i
"karałoby za zabójstwo takiego człowieka jak za normalne zabójstwo"
. Tymczasem - jak dodał - za aborcję grożą 3 lata więzienia, a nie dożywocie.
W odpowiedzi Bortniczuk odwołał się do prawa cywilnego i zapisu, który
pozwala dziecku poczętemu dziedziczyć w sytuacji, kiedy urodzi się żywe
. Dopytywany przez Piaseckiego, d
laczego więc za aborcję nie karze się jak za morderstwo
przyznał, że "jest to kwestia pewnej niekonsekwencji". Podkreślał, że na ten temat potrzebna byłaby szeroka i poważna debata.
- Jeśli mnie pan pyta w kontekście tego zapisu z kodeksu cywilnego: ktoś zostawia majątek temu dziecku, a matka, wiedząc, że jest druga w kolejności do dziedziczenia, to dziecko usuwa, działając z niskich pobudek, tylko po to, żeby to ona dziedziczyła, a nie to jej narodzone dziecko.
To tak, uważam, że należy taki przypadek traktować jak morderstwo
.
Przyznał też, że "uratowane życie" jest więcej warte niż trauma rodziców.
- Jeżeli stawiać na jednej szali życie dzieci z zespołem Downa, zespołem Turnera i tych, które są w pełni zdrowe, ale źle zdiagnozowane, a na drugiej szali traumę rodziców, którzy muszą mierzyć się z trudnym doświadczeniem donoszenia ciąży letalnej, to
ja uważam, że więcej warte są te uratowane życia
.