Jarosław Kaczyński oraz Mariusz Błaszczak zorganizowali w sobotę konferencję prasową w Kopczanach na Podlasiu, w pobliżu nowo powstałej zapory na granicy polsko-białoruskiej.
Choć reporter TVN24 Mateusz Grzymkowski miał wyłączony mikrofon, zapytał prezesa PiS, czy po odnalezieniu szczątków rakiety pod Bydgoszczą
nadal ma zaufanie do ministra Błaszczaka
. Zadał pytanie także szefowi MON o to, czy ufa dowódcy operacyjnemu Rodzajów Sił Zbrojnych generałowi Tomaszowi Piotrowskiemu.
Rzecznik PiS Rafał Bochenek zwrócił uwagę Grzymkowskiemu, żeby nie krzyczał, ponieważ konferencja dobiegła końca, a mikrofony zostały wyłączone. Kaczyński postanowił jednak odpowiedzieć na pytanie redaktora.
- Ja pana w tym momencie niestety jestem zmuszony, to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga,
traktować jako przedstawiciela Kremla
, bo tylko Kreml chce, żeby ten pan przestał być ministrem obrony narodowej - powiedział wskazując na Błaszczaka.
Słowa szefa PiS spotkały się z ostrą reakcją redakcji TVN24. Stacja wydała oświadczenie, które odczytał Piotr Marciniak w
Faktach
TVN.
"Redakcja TVN24 stanowczo protestuje przeciw nazwaniu dziennikarza zadającego ważne społecznie pytania 'przedstawicielem Kremla'. To kolejny
atak władzy na niezależność mediów
i kolejna próba tłumienia krytyki prasowej. Nie przestaniemy zadawać pytań. W interesie społecznym i w imieniu naszych widzów. Na tym polegają konstytucyjne zadania mediów, które są zobowiązane do kontroli instytucji publicznych. W związku z wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego podejmiemy
stosowne kroki prawne
w obronie naszych dziennikarzy i dobrego imienia TVN" - napisano:
Bochenek przekazał swoje oświadczenie po zapowiedzi redakcji TVN24 podjęcia kroków prawnych.
"
Stacja TVN jak zawsze w swoim stylu manipuluje
i kreuje alternatywną rzeczywistość, niezgodną z faktami, nie odnosząc się w całości do wypowiedzi Pana Prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Tak jak dziennikarze mają prawo zadawać pytania, tak obywatele, w tym politycy mają prawo do wypowiadania się i wyrażania swoich opinii. W tej sprawie swoje zdanie p. Prezes Jarosław Kaczyński jasno uzasadnił. Atakowanie ministra obrony p. premiera Mariusza Błaszczaka i próba dezawuowania jego dokonań w obszarze wzmacniania obronności naszego kraju to
wpisywanie się w kremlowską propagandę
. Dzięki działaniom, jakie zostały podjęte w ostatnich latach, w szczególności przyjęcie ustawy o obronie Ojczyzny autorstwa p. Prezesa Jarosława Kaczyńskiego, a także licznych przełomowych decyzji i kontraktów zbrojeniowych naprawiamy to, co za czasów naszych poprzedników było niszczone. Od 2015 roku sukcesywnie odbudowujemy potencjał zarówno militarny, jak i osobowy polskiej armii oraz polskiego przemysłu zbrojeniowego" - podkreślił.
Wypowiedź Kaczyńskiego nie spodobała się również organizacji Press Club Polska, która ma na celu wspieranie i doskonalenie zawodu dziennikarza.
"Skandaliczna wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego pod adresem dziennikarza telewizji TVN24, jakoby ten był 'przedstawicielem Kremla' jest nie tylko głęboko obraźliwa, ale stanowi także kolejne
świadectwo skrajnej arogancji władzy
. Żadna ekwilibrystyka słowna nie osłabia siły tej obelgi. Red. Mateusz Grzymkowski wykonywał swoją pracę, próbując w imieniu odbiorców zadać pytanie podczas konferencji prasowej. Właśnie na tym polega rola dziennikarza. Obowiązkiem polityków wobec opinii publicznej jest natomiast odpowiadanie na pytania, a nie obrażanie i pomawianie pytających w jej imieniu dziennikarzy. Rada Press Club Polska solidaryzuje się z Mateuszem Grzymkowskim. Wyrażamy także gotowość wsparcia dziennikarza i jego macierzystej redakcji podczas ewentualnego postępowania sądowego" - czytamy w oświadczeniu: