Już kilka dni po wyborach w kuluarach mówiło się, że w związku z tym, że
Koalicja Obywatelska
we współpracy z
Lewicą i Trzecią Drogą
prawdopodobnie
zdoła utworzyć rząd
, pracownicy
Telewizji Polskiej
powinni zacząć obawiać się o swoje posady, ponieważ dotychczasowe partie będące w opozycji mogą chcieć szybko
rozprawić się z publicznym nadawcą.
Prace może stracić wiele osób, które firmowały w ostatnich latach Telewizję Polską. Warto nadmienić, że w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości wiele osób na Woronicza straciło pracę ze względu na to, że rozminęły się z linią prezentowaną przez telewizję.
Wirtualna Polska postanowiła zapytać gwiazdy, które zostały wyrzucone z TVP lub same zrezygnowały ze współpracy z nią, o to czy po zmianach, które mają nastąpić na Woronicza, będą chciały wrócić na antenę. Jak podaje serwis
Hanna Lis i Joanna Racewicz nie myślą o powrocie na Woronicza
, ale już Michał Olszański nie wyklucza takiej możliwości.
Dziennikarz serwisu rozmawiał też z
Robertem Makłowiczem
, który z TVP pożegnał się w 2017 roku. Kucharz stwierdził, że po zmianach, które mogą nastąpić na Woronicza, może pojawiać się okazjonalnie w jakichś programach, jednak twierdzi, że nie będzie to nic na stałe. Wyjawił, że
wcześniej pokazywanie się w TVP wiązało się ze wstydem:
- Dobrze mi tu, gdzie jestem. Owszem, nie wykluczam, że mogę się pojawić w jakimś programie, jeśli ktoś mnie zaprosi. Kiedy TVP rzeczywiście się zmieni, nie będzie już się trzeba wstydzić pokazywania pod tym szyldem, będzie można znów zacząć przyjmować zaproszenia stamtąd. Ale
mówię tylko i wyłącznie o jakiejś okazjonalnej współpracy,
wizycie w programie prowadzonym przez kogoś innego. Na pewno nie o powrocie na stałe - stwierdził.
- Do tego, co dziś robię, znacznie lepszy jest YouTube niż duża publiczna telewizja w tradycyjnym stylu. Więc nawet nie myślę o tym, żeby szukać tam sobie jakiejś niszy, budować sobie jakaś nową formułę, dopasowaną do standardów tej stacji - dodał.