W poniedziałek do Sejmu trafił
poselski projekt
ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym i kształtowaniu wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami. Okazuje się, że w dokumencie zapisano zmiany, które sugerują, że
rządzący chcą "zabetonować istniejący system",
tak by przy ewentualnie przegranych wyborach
na czele spółek
pozostawały osoby zbliżone do PiS.
W projekcie ustawy zapisano, że odwołanie członków organów zarządzających spółek o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa i regionu (PERN, Orlen, PSE, Gaz-System, Polfa Tarchomin), może nastąpić wyłącznie po uzyskaniu pozytywnej opinii Rady do spraw bezpieczeństwa strategicznego.
Ta miałaby być powoływana na kadencję trwającą sześć lat. W jej skład wchodziliby: trzech członków powoływanych przez Sejm, jeden powoływany przez Senat oraz jeden powoływany przez prezydenta. Z kolei kadencja organów nadzorczych i zarządzających tych firm miałyby być wspólna i
trwać pięć lat.
W uzasadnieniu wskazano, że celem projektu jest "wprowadzenie rozwiązania gwarantującego zwiększenie stabilności składu rad nadzorczych i zarządów spółek o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa i regionu".
"Proponowane rozwiązania przewidują mechanizmy prewencyjnej ochrony interesów ww. spółek i ich akcjonariuszy, w tym także Skarbu Państwa,
przed negatywnymi następstwami nieuzasadnionej utraty ciągłości sprawowania funkcji nadzorczych i zarządczych"
- dodano.
W projekcie zapisano rozszerzenie listy spółek, należących do Skarbu Państwa, których akcje nie mogłyby być sprzedawane. Obecnie jest na niej 30 podmiotów, w tym m.in. PGNiG, PKP, Enea, Energa czy PGE. Dodane do niej miałyby zostać: Polskie Sieci Elektroenergetyczne, Gaz-System oraz Polfa Tarchomin.
W sieci natychmiast pojawiło się wiele krytycznych komentarzy na temat projektu. Jest on potocznie nazywany
"Koryto +":