O popularnym
znachorze
Jerzym Ziębie
robi się coraz głośniej. Ostatnio bronił się i udowadniał "cudowne" właściwości
dożylnie podanej wody utlenionej
na antenie TVN-u, a na Facebooku groził poznańskim lekarzom.
Postacią inżyniera Zięby zainteresowała się
dziennikarka
Newsweeka
, która przeprowadziła prowokację.
Agata Ambroży wybrała się na
prelekcję znachora w Poznaniu
, a potem nagrała jego wypowiedzi, w których wyraźnie odradzał chorym chemio- i radioterapię oraz zalecał stosowanie witaminy C.
-
TVN-y i Newsweeki tego świata mówią: Zięba wszystko leczy witaminą C. No pewno, że tak! A wy głąby nie leczycie!
- mówi na nagraniu.
Jak pisze dziennikarka,
Zięba jest bardzo ostrożny
. Oficjalnie wzbrania się przed diagnozowaniem konkretnych przypadków. Czujność traci dopiero, gdy schodzi ze sceny.
-
To nie ma po co, po prostu nie ma po co
- odpowiada na pytanie, czy rezygnować z chemii. - No i teraz
ja oczywiście, że bym podawał (witaminę C) Oczywiście! Dożylnie, ile się tylko da! Bo, ja bym podał ze 100 g, nie?
(...) Najlepiej technicznie -
port prosto do serca
- radzi.
- Ale teraz będzie anestezjolog, a po co to komu? A on tego nie zrobi.
- Ale prywatnie nie da się tego załatwić? - dopytuje dziennikarka.
- Myśmy kiedyś zorganizowali to prywatnie, u jednej pani takiej.
Znaleźliśmy anestezjologa, daliśmy mu stówkę, zrobił, bach i cześć
. Bo wtedy,
jak już jest port założony to możemy w niego już wiadrami wlewać
- mówi znachor.
Prof. Cezary Szczylik, jeden z najbardziej znanych polskich onkologów nie ma wątpliwości, że
takie stężenie witaminy C mogłoby doprowadzić do zapalenia żył i spowodować śmierć pacjenta
.
-
Nie ma wyleczeń z raka drobno czy nie drobnokomórkowego płuca witaminą C. i tego typu twierdzenie publiczne jest przestępstwem
- mówi Newsweekowi prof. Szczylik.