Związkowcy z
MPK Kielce na 24 stycznia zapowiedzieli strajk.
Pracownicy mają pojawić się na swoich stanowiskach pracy, jednak podczas wykonywania kursów będą
omijać przystanki autobusowe.
Według zapowiedzi kierowcy w godzinach popołudniowego szczytu pomiędzy 14 a 16 mają
ominąć ulicę ul. Olszewskiego.
Kursują tam
linie 54, 110 i 112.
Związkowcy skarżą się, że
przez zakorkowane buspasy i wynikające z tego opóźnienia tracą przerwy śniadaniowe,
a na pętlach
nie ma toalet,
zarzucają też że miasto z opóźnieniem poinformowało ich o zmianach w rozkładach na nowy rok.
Wiadomo, że na strajk zgodziły się oba związki - Solidarność i Związek Zawodowy Pracowników Transportu Publicznego w MPK. Strajkiem grożono już w ubiegłym roku.
Mimo że miasto to mniejszościowy udziałowiec spółki, a
MPK od kilkunastu lat jest w większości spółką pracowniczą
, pracownicy kierują swoje pretensje do władz miasta. Wszystko w związku ze s
porem, który toczy się od czasu wyborów samorządowych w 2018 roku.
Wtedy wieloletniego prezydenta Wojciecha Lubawskiego, rządzącego z poparciem PiS, pokonał kandydat KO Bogdan Wenta.
Tymczasem
szefem ZZPTP w MPK jest Bogdan Latosiński,
do niedawna poseł PiS, a prezesem MPK jest Elżbieta Śreniawska, obecna radna PiS w sejmiku województwa świętokrzyskiego.
Latosiński długi czas szefował zakładowej "Solidarności".
Kiedy krajowe władze zakazały mu pełnienia jednocześnie funkcji posła i szefa związku, wystąpił z niego i założył własny, do którego wstąpiła połowa załogi.
W ubiegłym roku w reakcji na próby reformowania siatki transportowej w Kielcach
związkowcy zażądali kontroli nad organizacją komunikacji.
Przygotowali projekt porozumienia, którego
urzędnicy ratusza nie podpisali.
Wówczas również zagrozili strajkiem a sytuacja była na tyle poważna, że miasto zdecydowało się na powołanie sztabu kryzysowego.
Przewodniczący ZZPTP Bogdan Latosiński zapewnia teraz, że MPK
"nie zastosuje drastycznych działań wymierzonych w pasażerów".