W poniedziałek Andrzej Duda powołał nowy rząd Mateusza Morawieckiego. Pojawiło się w nim wiele osób szerzej nieznanych wyborcom, a także kobiet. Jedną z nich jest
aktorka Dominika Chorosińska
znana m.in. z serialu
M jak Miłość.
Nowa minister kultury
ma za sobą dość burzliwe życie uczuciowe. O Chorosińskiej jakiś czas temu było głośno, gdy okazało się, że ona i jej mąż pokonali kryzys związany ze zdradą małżeńską, do której doszło aż dwa razy.
Obecna minister kultury wyszła za mąż za aktora Michała Chorosińskiego w 2002 roku. Razem wychowują sześcioro dzieci. Para ma za sobą dwa kryzysy małżeńskie, o których rozpisywały się media.
Oboje małżonkowie dopuścili się zdrady.
Owocem romansu minister kultury jest dziecko, które Michał Chorosiński postanowił wychowywać.
Wiele emocji w mediach wzbudziła też słynna kampania, w której para wzięła udział i przekonywała, że
"wierność jest sexy"
, co mogło wydawać się dość ironiczne, patrząc na zdrady małżonków. Wówczas w jednym z wywiadów minister przekonywała, że kryzysy małżeńskie potrafią działać zbawiennie na uczucia między ludźmi, a monogamia daje jej "poczucie bezpieczeństwa i szczęście".
Po tym jak Dominika Chorosińska objęła jedną z najważniejszych funkcji w państwie, w sieci przypomniano jej
rozmowę z
dziennikarką Radia Zet
Beatą Lubecką,
w której okazało się, że jako polityczka
nie ma zielonego pojęcia na temat systemu politycznego
, w którym funkcjonuje:
O wywiad z Radia Zet został zapytany mąż Dominiki Chorosińskiej. W rozmowie z Pudelkiem przekonywał, że pomyłki jego małżonki nie były wcale tak straszne, ale stały się one pretekstem dla hejterów:
- Pamiętam ten wywiad, to był ogromny stres. Dominika na świeżo weszła w politykę,
innym zdarzały się jeszcze większe merytoryczne wpadki.
To jest oczywiście pretekst dla hejterów, natomiast muszę powiedzieć, że widzę, jak Dominika pracuje, była aktywna w komisji kultury i ostatnie cztery lata pozwoliły się jej wdrożyć w problemy i zasady funkcjonowania państwa, że wiedzę w tym temacie ma na pewno dużą - zapewniał.
Chorosiński o nowej posadzie żony rozmawiał także z dziennikiem
Fakt
. Stwierdził, że "ludzie ich nienawidzą, bo wrócili do siebie po kryzysie". Nawiązał też do wcześniej wspomnianego wywiadu. Tłumaczył, że żona była wtedy przemęczona:
- Moim zdaniem te paskudne wpisy wynikają z nienawiści, frustracji i niezadowolenia osoby, która je pisze. Ten hejt jest odbiciem jej problemów. Atakując, odreagowuje. Rzeczy, które pojawiają się o naszej rodzinie to najczęściej nieprawdy lub półprawdy. Często przypisuje się mojej żonie zdania, których nigdy nie powiedziała. My spotykamy się z atakami od prawie dwudziestu lat, do dziś czytamy o kryzysie, jaki nam się przed laty przytrafił. Rozstaliśmy się i wróciliśmy do siebie, obrosło to już w takie historie, że czasami nie ma w tym źdźbła prawdy - stwierdził.
-
Czasami mam wrażenie, że ludzie nas nienawidzą, bo udało nam się pokonać kryzys i do siebie wrócić.
Pewnie ich zdaniem powinniśmy się rozstać. Żonie do dziś wypomina się wywiad w jednej z rozgłośni,
nikt nie wie, że była wtedy przemęczona
, do tego dopiero wchodziła do polityki i była zestresowana. Każdemu się przecież może zdarzyć, że ma nagle pustkę w głowie i nie potrafi odpowiedzieć na nawet najprostsze pytanie. To jej się wtedy przydarzyło - dodał.