Po prawej stronie polskiej sceny politycznej wciąż komentowany jest
raport
organizacji C40 Cities, do której należy Warszawa. Choć raport powstał kilka lat temu i nie jest żadnym planem, a jedynie
zestawem postulatów
, jakie należałoby spełnić, aby zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych, budzi ogromne emocje. Szczególnie krytykowane są zalecenia dotyczące
ograniczenia spożycia mięsa
, dodatkowo temat wyjątkowo chętnie łączony jest z
"jedzeniem robaków"
. To z kolei nawiązanie do decyzji Komisji Europejskiej, która niedawno dopuściła do sprzedaży mąkę ze świerszczy.
Mimo
tłumaczeń Rafała Trzaskowskiego
w sprawie wypowiedział się już
Jarosław Kaczyński
oraz inni politycy PiS, którzy ochoczo chwalą się jedzeniem mięsa w sieci. Wczoraj w warszawskim ratuszu interweniowali też politycy Ruchu Narodowego, którzy domagali się "wydania dokumentacji" związanej z raportem.
Jednym z polityków, którzy broni wolności dotyczącej jedzenia mięsa jest
Patryk Jaki
, który jako pierwszy wrzucił w mediach społecznościowych zdjęcie ze stekiem. W
rozmowie z Wirtualną Polską
Jaki tłumaczy, że w zasadzie jest proekologiczny, ale po prostu "nienawidzi lewackich szaleństw".
-
Uwielbiam przyrodę, staram się starannie segregować śmieci.
Z rodziną najczęściej spędzamy czas na łonie natury, w lesie, a kiedy jest możliwość, to wybieramy rower jako środek transportu. Promuję zdrową żywność i przywiązuję wielką wagę do dobrej jakości jedzenia. Uważam, że OZE są fajne i należy w nie inwestować. Prowadzę aktywny tryb życia.
Pod tym względem można powiedzieć, że jestem miastowym lemingiem (śmiech). Tylko nienawidzę lewackich szaleństw
. Uważam, że wszystko musi być proporcjonalne - mówi europoseł PiS.
Wyjaśnia też, że zdarza mu się zjeść stek, bo to "dobrej jakości białko, potrzebne tym, którzy uprawiają sport". Zdjęcie, które wrzucił do sieci, było natomiast wyrazem sarkazmu.
- Zakomunikowałem, że chcę się najeść mięsa, zanim go zakażą i nakażą jeść robaki.
Lubię ironię i sarkazm jako formę polemiki
. Nie przewidziałem, że z mojego wpisu zrobi się cała akcja i inni politycy zaczną też zamieszczać podobne zdjęcia. W takich delikatnych sprawach ważne są szczegóły. Dlatego jest ogromna różnica pomiędzy moją ironią a innymi wpisami, które mogą zahaczać o arogancję.
Jaki tłumaczy, że raport C40 Cities to
"bardzo poważny temat".
- Młodzi ludzie, którzy nie interesują się historią, mogą nie wiedzieć, że komuniści robili już kiedyś to samo. Ograniczali wolności jednostki i gospodarki w imię "wyższych wartości" - mówi. - Skończyło się to katastrofą ekonomiczną oraz masowymi morderstwami ludzi, którzy się nie zgadzali na "nowy, wspaniały świat". Więc historia jest nauczycielką życia.
Europoseł zapowiada, że temat będzie z pewnością "jedną z najważniejszych osi w kampanii wyborczej"
- Myślę, że ludzie nie wierzyli, jak
prawica ostrzegała przed tymi lewackimi szaleństwami, że to się wydarzy.
Tymczasem program prezydenta Trzaskowskiego wypłynął w momencie, gdy Parlament Europejski przegłosował zakaz produkcji samochodów spalinowych od 2035 roku. To zrobiło piorunujące wrażenie. Ludzie zobaczyli, że to nie są żarty. Do tego doszły rozwiązania umożliwiające robienie żywności z robaków. Okazało się, że to nie są jakieś teorie spiskowe prawicy, tylko to dzieje się naprawdę - mówi.
Jaki tłumaczy, że chodzi o
różnicę między wolnością a zakazem
.
- Ja nie mam nic przeciwko samochodom elektrycznym. Wprost przeciwnie - jeżeli kiedyś będzie się on opłacał, to sam rozważę jego zakup. Jeśli jednak ktoś zabiera mi prawo wyboru, to jest to uderzenie w wolność. Tak samo nie mam nic przeciwko ludziom, którzy chcą jeść robaki. Jeśli natomiast w tym czasie postuluje się zakazanie mięsa i nabiału, a mówi się, że dobrym zamiennikiem będą robaki, to tu jest ta czerwona linia. Nazywa się wolność.
Zdaniem Jakiego za tego typu działania odpowiadają "elity", które uderzają w zwykłych ludzi.
-
To, co robią elity, to powolne gotowanie żaby.
Oczywiście oni zdają sobie sprawę, że nie da się tego wszystkiego wprowadzić od razu. Dlatego pierwszym krokiem są takie właśnie raporty. Potem będą ogromne kampanie, kupowanie "ekspertów", aż zbuduje się społeczny grunt i wprowadzi kolejne zakazy tak, jak z samochodami. Zarobią na tym określony osoby, który zupełnie przypadkiem zainwestowały w mięso bez mięsa i zupełnie przypadkiem jest to Bill Gates i inne najbogatsze osoby na świecie - dodaje.