Paryż, 15.01.2021, fot. East News
Francuski rząd podjął decyzję o
rozszerzeniu godziny policyjnej obowiązującej w niektórych departamentach
na cały kraj. Będzie ona obowiązywała od przez co najmniej dwa tygodnie. Od
18 do 6 rano
nie będzie można opuszczać domu poza szczególnie uzasadnionymi przypadkami, takimi jak powrót z pracy lub szkoły, zakupy pierwszej potrzeby i wizyty lekarskie.
Wydaje się, że nowe restrykcje najbardziej dotkną sklepy spożywcze, w których na czas po 18 przypada 30% obrotów.
Oburzeni są jednak przede wszystkim
właściciele gastronomii
. Według wcześniejszych zapowiedzi rządu 20 stycznia lokale miały już zupełnie się otworzyć, póki co mogą pracować w formule na wynos i w dostawie. Przed wieloma lokalami w dużych miastach codziennie jednak gromadziły się tłumy, głównie młodych ludzi, którzy co prawda kupowali "na wynos", ale spożywali zakupione napoje i jedzenie na ulicach.
Restauratorzy różnymi sposobami
próbują walczyć z rządowymi restrykcjami
. Do Rady Stanu trafiają kolejne skargi. Przed świętami we francuskich dziennikach opublikowano z kolei list otwarty francuskich szefów kuchni do prezydenta Emmanuela Macrona. Niektórzy decydują się też na pozwy przeciwko państwu i składają je do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Dochodzi też do lokalnych buntów i otwierania lokali mimo zakazu.
Restauratorzy podkreślają, że w supermarketach, sklepach i komunikacji publicznej
wciąż dochodzi do nadużyć
, ale to branża gastronomiczna ponosi największe koszty pandemii.
-
Poświęcono nas na ołtarzu głupoty
. Nakaz zamknięcia całej branży, a mimo to liczba zakażeń wzrasta. Dlaczego nie zamknąć całego państwa? - mówi w rozmowie z AFP
Jean-François Piège,
właściciel restauracji z dwoma gwiazdkami Michelin.
- Dalsze zamknięcie naszych zakładów oznacza dla nas śmierć - dodaje w telewizji C-News
Stephane Manigold
, właściciel czterech paryskich lokali i prezes stowarzyszenia "Restons Ouverts".
Według wyliczeń lokale gastronomiczne w 2020 roku straciły w sumie
30 miliardów euro
. Eksperci twierdzą, że w 2021 roku splajtuje około jedna trzecia lokali, kolejne 10% zmieni swojego właściciela. Sektor gastronomiczny to też szósty pracodawca w sektorze prywatnym.
Rząd zapowiada jednak, że lokale zostaną otwarte
najwcześniej w połowie lutego
, o ile sytuacja epidemiczna na to pozwoli. Jak mówił podczas ostatniej konferencji prasowej premier
Jean Castex
, sytuacja jest "krucha", a "pojawianie się nowych szczepów budzi niepokój". W ostatnich tygodniach we Francji przybywa średnio 20 tysięcy nowych przypadków dziennie. W sumie od początku pandemii wykryto tam już ponad 2,8 mln przypadków, zmarło prawie 70 tysięcy osób.