fot. East News
Wśród Demokratów narastają
obawy związane z kandydaturą Joe Bidena
na prezydenta USA. Sam prezydent swoimi publicznymi wystąpieniami sprawia, że nie da się o nich zapomnieć, a dyskusja stale jest podgrzewana. Kilka dni temu Biden wystąpił na wspólnej konferencji z Wołodymyrem Zełenskim. Przedstawiając prezydenta Ukrainy, nazwał go "prezydentem Putinem". Na tej samej konferencji pomylił również nazwisko swojej wiceprezydent Kamali Harris, którą nazwał "wiceprezydentem Trumpem".
Od czasu debaty z Donaldem Trumpem, która wywołała publiczną dyskusję na temat tego, czy Biden jest odpowiednim kandydatem na prezydenta największego mocarstwa świata, co najmniej
19 kongresmenów wezwało prezydenta do wycofania się
z wyścigu z uwagi na zaawansowany wiek.
New York Times podaje, że przeciwko Bidenowi jest też część darczyńców Partii Demokratycznej. Dziennik podaje, że najważniejsi dla środowiska demokratycznego darczyńcy,
Future Forward
, zagrozili, że
wstrzymają przekazanie około 90 milionów dolarów
, dopóki Biden nie zrezygnuje ze startu w wyborach.
Future Forward jakiś czasu temu ogłosiło, że na emisję reklam telewizyjnych i cyfrowych przeznaczy 250 milionów dolarów. Z kolei jeszcze przed debatą Biden - Trump fundusz wyrażał nadzieję, że uda mu się zabrać 700 milionów dolarów lub więcej na kampanię Bidena. W tamtym okresie zebrane było już 430 milionów dolarów. Teraz sytuacja wygląda jednak zdecydowanie inaczej i jeśli Biden pozostanie kandydatem Demokratów, wsparcie darczyńców może być znacznie mniejsze.
Biden zapiera się jednak, że nie ma zamiaru rezygnować ze startu w wyborach: