Protesty w Libanie, 08.08.2020, fot. East News
Sześć dni po
wybuchu w porcie w Bejrucie
dziś
premier Libanu podał rząd do dymisji
. Swoją decyzję ogłosił w trakcie przemówienia transmitowanego w państwowej telewizji.
- Nadszedł dzień, w którym musimy wysłuchać woli narodu i razem z nim walczyć przeciwko korupcji. Dlateg
o ogłaszam rezygnację mojego rządu
. Niech Bóg błogosławi Liban. (...) Moi ministrowie robili wszystko, co mogli, nigdy nie dbaliśmy o nasz własny interes. Chcieliśmy ratować nasz kraj, ale zostaliśmy wciągnięci w kampanię oszczerstw. Walczyliśmy, ale to była nierówna walka - mówił
Hassan Diab
.
Wcześniej rezygnacje ze swoich stanowisk złożyli
minister finansów, minister informacji i minister sprawiedliwości.
Przypomnijmy, że do wybuchu w Bejrucie doszło we
wtorek
. Eksplodowało 2750 ton saletry amonowej, która bez żadnego zabezpieczenia była przechowywana w porcie przez sześć lat. Zginęło 158 osób, ponad 6 tysięcy zostało rannych. Diab w swoim przemówieniu przyznał, że do tragedii doszło na skutek "lat korupcji".
W weekend
na ulice Bejrutu wyszły tysiące ludzi
, oskarżając rząd nie tylko za zaniedbania, które doprowadziły do wybuchu, ale i za
kryzys ekonomiczny
, który trwa od wielu miesięcy. Domagali się dymisji premiera oraz szybkich reform.
Zagraniczni reporterzy relacjonujący sytuację w Libia podkreślają, że
sytuacja w kraju jest najgorsza od 1990 roku
, kiedy to zakończyła się tam wojna domowa. Rząd nie jest w stanie zapewnić m.in. stałej dostawy prądu czy wywozu śmieci.
Niestablilna jest również sytuacja na scenie politycznej. Premier Diab kierował rządem zaledwie od grudnia zeszłego roku, kiedy to poprzedni gabinet podał się do dymisji po fali protestów. Eksperci zwracaja uwagę, że budowanie nowego rządu może potrwać nawet kilka miesięcy.