Libańska pielęgniarka Pamela Zeinoun
została okrzyknięta
bohaterką narodową
, po tym jak
uratowała trójkę noworodków
ze szczątków szpitala w Bejrucie, po
wybuch w porcie
, który miał miejsce we wtorek. Kobieta zabrała dzieci 5 km dalej.
Pamela Zeinoun tego dnia pracowała na czwartym piętrze Centrum Medycznego Szpitala Św. Jerzego. Po wybuchu kobieta znalazła się przy sąsiednim oddziale intensywnej terapii noworodków.
Pamela Zeinoun w rozmowie z serwisem The National opisała całą sytuację. Kobieta opowiedziała, że sufity szpitala zawaliły się a sale zasypane były gruzem. Kiedy kobieta zobaczyła dzieci, zabrała trojkę z nich. Ojciec jednego z dzieci, który w momencie wybuchu odwiedzał swoją córeczkę pomógł jej
dotrzeć do inkubatorów i wyciągnąć dzieci
.
Szpital, w którym pracowała pielęgniarka znajduje się zaledwie
pół kilometra od portu w Bejrucie
. W wyniku wybuchu cztery osoby z personelu pielęgniarskiego szpitala straciły życie. Zmarło także 12 pacjentów i jedna osoba odwiedzająca chorych.
Znosząc dzieci, kobieta musiała zejść z trójką noworodków po schodach
4 piętra w dół:
- Nie czułam nóg podczas wchodzenia po śliskich schodach. Bałam się poślizgu. Nie chciałam stracić żadnego z nich i chciałam zapewnić im bezpieczeństwo - relacjonowała pielęgniarka.
- Wszystkie wyjścia awaryjne były zablokowane, więc musieliśmy utorować sobie drogę - dodała.
Pielęgniarka opowiedziała, że dopiero po przejściu 5 km znalazła samochód, którym mogła przetransportować dzieci w inną część miasta:
- Przechodziliśmy przez ulice z dziećmi w rękach... Poprosiłam przechodniów, którzy zgłosili się na ochotnika do pomocy, aby
oddali nam swoje koszule, które miały zapewnić bezpieczeństwo dzieciom
. Każde z tych trzech noworodków ważyło
mniej niż 2 kilogramy. Musiałam je okryć i ogrzać, by żyły
.
- Przeszliśmy około
pięciu kilometrów, aż znaleźliśmy samochód,
który mógł nam pomóc zabrać dzieci do szpitala poza Bejrutem - dodała.