Rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych ostrzegała wczoraj, że przystąpienie
Szwecji i Finlandii
do NATO miałoby
"poważne reperkusje wojskowe i polityczne"
.
- Postrzegamy politykę rządu fińskiego polegającą na braku zaangażowania militarnego jako ważny czynnik w zapewnieniu bezpieczeństwa i stabilności w północnej Europie. Przystąpienie Finlandii do NATO miałoby poważne reperkusje wojskowe i polityczne - stwierdziła
Maria Zacharowa
.
Podobne słowa skierowała również w stosunku Szwecji.
Szwecja i Finlandia pozostają poza NATO, współpracują jednak z Sojuszem. Wczoraj uczestniczyły w nadzwyczajnym szczycie NATO w Brukseli. Po posiedzeniu prezydent Finlandii
Sauli Niinisto
mówił dziennikarzom, że nie poruszał na szczycie możliwości członkostwa w NATO.
-
Nie odbieram tych słów jako groźby
- stwierdził, pytany o komentarz do wypowiedzi Zacharowej. Dodał, że to stanowisko nie różni się od wcześniejszych prezentowanych przez Władimira Putina czy Siergieja Ławrowa.
-
Nie sprowadzę wojny do Finlandii, gdy nie ma do tego powodu
- dodał.
Dyskusja o akcesji Finlandii do NATO toczą się w kraju od wielu lat i powróciła wraz z atakiem Rosji na Ukrainę. Władze utrzymują póki co tzw. opcję NATO czyli możliwość ubiegania się o członkostwo, gdyby wymagała tego sytuacja bezpieczeństwa. Zdaniem ekspertów jest to "straszak" w relacjach z Rosją. Premier
Sanna Marin
w tym tygodniu mówiła w rozmowie z mediami, że ubieganie się o członkostwo w NATO wymagałoby silnego poparcia społecznego i porozumienia w parlamencie. Tymczasem większość fińskich partii jest przeciwko akcesji do Sojuszu, poparcie w społeczeństwie nie przekracza natomiast 30%.