
fot. East News / X @Rozmowa_RMF
W poniedziałek w
Paryżu
odbył się nieformalny
szczyt z udziałem przywódców europejskich
, na którym omówione zostać miały kwestie bezpieczeństwa na kontynencie. Wzięli w nim udział sekretarz generalny NATO Mark Rutte oraz przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także szefowie rządów z Danii, Hiszpanii, Holandii, Niemiec, Polski, Włoch oraz Wielkiej Brytanii.
Premier Donald Tusk po szczycie zwrócił uwagę, że spotkanie było nieformalne, dlatego też przywódcy nie będą na razie informować o żadnych ustaleniach. Podkreślił jednak, że UE i sojusznicy będę pracować nad stabilizowaniem sytuacji w regionie:
- To był bardzo nieformalny format. Potrzebna jest jak najbliższa współpraca sojuszników w ramach NATO. Nie ma się co irytować, jak sojusznik amerykański nawołuje do zwiększania wydatków na zbrojenia. Jest 100 proc. pewność, że UE i sojusznicy będą skutecznie stabilizować sytuację w regionie, jeśli Europa będzie zdolna do obrony przed zagrożeniami, a w tej chwili tak nie jest - ocenił Donald Tusk.
Przy okazji premier podkreślił, że na ten moment
nie przewiduje wysyłania polskich żołnierzy do Ukrainy
.
Wcześniej o możliwości wysłania brytyjskiego wojska do Ukrainy wspominał premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer. Polityk w rozmowie z Daily Telegraph stwierdził, że zapewnienie trwałego pokoju na Ukrainie jest "niezbędne, jeśli chcemy powstrzymać Putina przed dalszą agresją w przyszłości". Dodał też, że jest gotowy przyczynić się do gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy m.in. "wysyłając własne wojska na miejsce, jeśli będzie to konieczne".
Dziś na antenie RMF FM do sytuacji odniósł się
minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz
. Podobnie jak premier Donald Tusk zapewnił, że polskie wojska nie zostaną wysłane na Ukrainę:
- Jesteśmy powołani do ochrony Polski. Wspieraliśmy Ukrainę i będziemy wspierać, ale nie wyślemy wojsk na Ukrainę.
Inne zadania są przewidziane dla państwa przyfrontowego
. Mamy wojnę hybrydową na granicy, mamy 6 tys. żołnierzy strzegących granicy dzień w dzień i 17 tys. oddelegowanych do tego. Budujemy Tarczę Wschód. Sojusznicy nie naciskają na nas ws. wysłania wojsk na Ukrainę i żaden inny kraj nie stawia w tej sprawie twardych deklaracji - wyjaśnił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Minister podkreślił, że Polska ma obecnie inne zadania. Zwrócił uwagę, że cała pomoc dla Ukrainy przechodzi obecnie przez Polskę, co angażuje krajowe służby, wojsko i żandarmerię:
- Jest możliwość, żebyśmy budowali centrum logistyczne, medyczne. Mamy swoje jednostki na Łotwie i w Rumunii - tłumaczył szef MON.
Minister odniósł się także do propozycji administracji Donalda Trumpa, z których wynika, że USA chciałyby dążyć do normalizacji stosunków z Rosją:
- Polacy znają Rosjan lepiej niż ktokolwiek na Zachodzie. Wiemy, że Rosja może zmienić słowa hymnu, ale melodia zostaje ta sama. Zawsze jest wroga wobec drugiego człowieka i zawsze jest neoimperialna - stwierdził minister.