fot. East News
Dziś gościem w porannym programie Radia Zet był
minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
Polityk odniósł się w krytyczny sposób do decyzji rządu o
zniesieniu limitu składek na ZUS.
Obecnie według przepisów, jeśli ktoś zarobi ok. 143 tys. zł, czyli ok. 8 tys. zł na rękę, to nie płaci już wyższych składek. Od przyszłego roku ma się to zmienić.
-
To jest kontrowersyjne rozwiązanie,
wraz z panią minister Emilewicz będziemy dyskutować z naszymi kolegami z Prawa i Sprawiedliwości, czy ten element jest niezbędny, by zrównoważyć budżet - powiedział Jarosław Gowin.
- Trzeba się zastanowić czy akurat kwota 140 tysięcy jest dobrą granicą, czy ZUS nie powinien być "likwidowany" od nieco wyższych wynagrodzeń, dlatego że
8 tys. na rękę w takich miastach jak Warszawa, Kraków, Wrocław i Poznań to nie są zarobki wysokie
- stwierdził minister.
-
Moim zdaniem najlepiej byłoby, gdybyśmy nie zmieniali tego przepisu.
A jeżeli już mielibyśmy to likwidować, to wyraźnie podniósłbym ten próg - ocenił.
Jarosław Gowin w lutym ubiegłego roku
zasłynął z wypowiedzi
w której stwierdził, że jako minister sprawiedliwości w rządzie
PO-PSL miewał problemy finansowe:
- Miałem wtedy trójkę dzieci na utrzymaniu, studiowały. I słowo honoru - czasami nie starczało do pierwszego. I teraz sytuacja, w której minister - minister sprawiedliwości odpowiada za budżet dziesięciomiliardowy, minister nauki za budżet dwudziestomiliardowy -
zamiast skupiać się na sprawach państwa, zastanawia się, jak dożyć do pierwszego, to nie jest sytuacja zdrowa z punktu widzenia państwa
.
Pensja ministra sprawiedliwości wówczas według oświadczeń majątkowych wynosiła ok. 14,5 tys. zł brutto.