Kilka dni temu nowym
zastępcą rzecznika małych i średnich przedsiębiorców został Marek Woch
. Dziennik.pl rozmawiał z pracownikami i byłymi pracownikami Biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. Pracownicy opowiadają o
mobbingu
,
wyżywaniu się na nich
przez Wocha. Skarżą się też na
nierekompensowane nadgodziny
. Z
Dziennikiem
rozmawiało anonimowo 7 osób, które pracują lub pracowały w biurze.
Woch w Biurze Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców pracuje od 2019 roku. Od samego początku miał nie przebierać w słowach, a
przekleństwa
stosował niczym przecinki w zdaniach:
- To pierwsze miejsce, w którym ktoś mówił do mnie "będziesz tak k*rwa robił, bo ja tak k*rwa mówię", "ja tu k*rwa jestem dyrektorem" i tym podobne - mówi jeden z pracowników biura.
- Przy rozmowach jeden na jeden
"k*rwa" to było co drugie słowo
- wspomina inny.
Według relacji pracowników Woch w chwilach furii "wpada w zupełne szaleństwo" i rzuca "stekiem przekleństw".
Przekleństwa nie są jednak jedynym problemem współpracowników Wocha. Dziennik twierdzi, że mężczyzna nagminnie obraża podwładnych. Co więcej, najczęściej robi to w rozmowach z innymi pracownikami. Jednego z pracowników miał nazwać
"pedał*m j*banym"
. Nazywa swoich podwładnych
debilami, idiotami i przygłupami:
- Potrafi powiedzieć do jednej osoby, że druga jest idiotą, a do tej drugiej, że pierwsza jest debilem - mówi pracownik biura.
Do jednej z podległych osób miał mówić, że "jest poje*ana".
"Wy macie mózg?"
- pytał innych.
- Obrażał, wyśmiewał, wyżywał się na ludziach, umniejszał ich. Nasza praca była czasem celowo utrudniana tylko po to, żeby nas zgnębić, pogrążyć i odebrać pewność siebie. Każdy dzień to była udręka. Każde przyjście do pracy to zastanawianie się, co dzisiaj się wydarzy - opowiada niepracująca już w biurze osoba.
-
Zarządza przez strach
- mówi inny pracownik.
Osoba, która nie pracuje już w biurze, powiedziała
Dziennikowi
, że niektóre osoby pracujące w biurze muszą
"odmeldować się" Markowi Wochowi przed wyjściem z pracy
. Jeśli zwierzchnik jest zajęty - trzeba czekać.
Nowy zastępca rzecznika ma też "ciekawy"
styl zwalniania pracowników
:
- Jak chce kogoś zwolnić, to nic nie mówi,
tylko umieszcza w BIP
ogłoszenie z zakresem obowiązków tej osoby i ona w ten sposób się dowiaduje, że nie będzie już pracować - mówi pracownik.
Niektórzy pracownicy biura przeszli przez
stany depresyjne i lękowe,
a także nerwicę.
Co istotne pracownicy nie mają podobnych zarzutów wobec samego rzecznika, Adama Abramowicza:
- Rzecznik też oczekuje ciężkiej pracy, ale nie zachowuje się wobec pracowników w ten sposób, co Woch. Ma na pewno lepsze wyczucie tego, jak można się odnosić do podwładnych - mówi jeden z pracowników.
Rzecznik wiedział
jednak, jak zachowuje się Marek Woch wobec swoich podwładnych. Nie reagował na skargi. Miał też twierdzić, że jeśli komuś
nie odpowiadają warunki pracy, to może się zwolnić
.
Pracownicy w rozmowie z
Dziennikiem
zwracają także uwagę na
nadgodziny
, które nie są rozliczane w biurze:
- Pracodawca ma prawo oczekiwać w pewnych sytuacjach pracy w nadgodzinach, ale to przecież musi być w jakiś sposób rozliczone, a tutaj tego w ogóle się nie robi. Dostajemy zadania w takich godzinach, że nie jest możliwe wykonanie ich w ramach zwykłego czasu pracy. Kiedyś nadgodziny były rejestrowane, ale później zostaliśmy poinformowani, że teraz nie będą już rozliczane - mówią pracownicy.
- Przez jakiś czas można było za nadgodziny odebrać czas wolny, ale potem i to się skończyło - dodają.
W Biurze Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców od sierpnia trwa
kontrola
Państwowej Inspekcji Pracy
. Postępowanie nie dobiegło jeszcze końca, jego przebieg i wyniki nie mogą zostać ujawnione.
Dziennik 10 stycznia wysłał listę pytań do Marka Wocha z prośbą o odniesienie się do nich. Zastępca rzecznika nie znalazł jednak dotychczas czasu na to.