Służby prasowe Władimira Putina poinformowały, że ostatniej nocy Ukraina przeprowadziła próbę ataku dwoma dronami na kremlowską rezydencję przywódcy kraju.
Rzecznik Dmitrij Pieskow przekazał, że Putina nie w chwili ataku nie było na Kremlu, a
Rosja zastrzegła sobie prawo do odwetu
"gdzie i kiedy uzna to za stosowne".
"Prezydent Federacji Rosyjskiej nie został ranny w wyniku tego ataku terrorystycznego. Jego harmonogram pracy nie zmienił się, trwa jak zwykle" - czytamy.
Dodano, że drony zostały unieszkodliwione dzięki systemowi kontroli radarowej. Atak traktowany jest jako "
zaplanowaną akcję terrorystyczną
i zamach na prezydenta", "przeprowadzony w przeddzień Dnia Zwycięstwa".
Z kolei Ukraina zapewniła, że
Kijów nie dokonał żadnego ataku
.
"Rosja ewidentnie przygotowuje atak terrorystyczny na dużą skalę. Dlatego najpierw zatrzymuje rzekomo dużą wywrotową grupę na Krymie. A potem demonstruje drony nad Kremlem" - napisał doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.
Jednocześnie w sieci pojawiają się zdjęcia i nagrania, na których widać ogień na dachu budynku.
"Kreml pod atakiem dronów. Coś mi mówi, że trzydniowy spacer Putina w celu zajęcia Kijowa nie idzie zbyt dobrze" - skomentował dziennikarz Ilia Ponomarenko.