donald.pl: Czy jesteś teraz gwiazdą, jako jeden z twórców 1670?
Kuba: No mam taką nadzieję! Na pewno mam zamiar zachowywać się jak gwiazda, więc lepiej żebym był. Scenarzyści pozostają na ogół raczej w cieniu, ale wydaje mi się, że akurat w segmencie seriali, zwłaszcza komediowych, ta dystrybucja prestiżu jest trochę bardziej sprawiedliwa. Widzę te liczne pochwały, karmię się nimi, bo wiem, że kluczem do szczęścia jest bazowanie na tym, co inni o tobie myślą.
donald.pl: Jak to jest wymyślać coś, co ma być oryginalne, z duchem czasu, ale osadzone w przeszłości, ale też ma być komentarzem do teraźniejszości? Czy już na etapie scenariusza wiedzieliście, że to jest to?
Kuba: Trudno powiedzieć, bo ten proces nie jest wynikiem głębokiej analizy. Nie stworzyliśmy sobie szablonu z liczbą żartów epokowych, współczesnych, kloacznych i słownych na odcinek. Raczej zawsze wygląda to w ten sposób, że mam dwa tygodnie na pisanie odcinka, przez większą część oglądam wywiady z zawodnikami Fame MMA, aż orientuję się, że zostało parę dni i trzeba to zrobić. I wtedy to robię. A czy od razu wiedzieliśmy, że to jest to? Koledzy producenci mówili, że tak, a jak ludzie mówią ci, że to co robisz jest super, to mam wrażenie, że łatwo jest się z tym pogodzić. Więc można powiedzieć, że tak. Ale już tak zupełnie serio, to mieliśmy wiarę w ten tekst, ale też wiedzieliśmy, że łatwo będzie to zrobić bardzo źle. Na szczęście tekst wpadł w ręce ludzi, którzy wolą robić dobrze niż źle.
donald.pl: A skąd ty się wziąłeś z tym talentem do wymyślania? Azaliż prawdą jest, że masz drugą tożsamość i jesteś też słynnym Muflonem, raperem i freestylowcem?
Kuba: Jest to prawda. Kiedyś obrażałem ludzi na scenie, teraz obrażam inteligencję ludzi na Twitterze beznadziejnymi KABARETOWYMI scenariuszami. A talent oczywiście dostałem od Boga, który wręczył mi go mówiąc "idź i pisz dialogi o kutasach szlachciców".
donald.pl: Minęło kilka dni od premiery, przyjęcie jest ogólnie bardzo ciepłe, TOP 1 wśród nowości na Netflix. Można już powiedzieć, że będzie sezon drugi?
Kuba: Jest to pytanie do pana Netflixa.
donald.pl: To bardziej postawiłbyś 50 zł że będzie, czy że nie będzie? xD
Kuba: Wrzuciłbym do fontanny i pomyślał życzenie, żeby był.
donald.pl: To opowiedz nam jakiś żart, który nie przeszedł, bo był za mocny.
Kuba: Pomysł na Żyda Karczmarza początkowo był inny. Miał on zachowywać się jak stereotypowy Afroamerykanin - w ramach takiej gry, że bierzesz kogoś stereotypowo odmiennego i dajesz mu stereotypowe właściwości jeszcze innej odmiennej grupy. Szybko uznaliśmy, że w sumie ani to śmieszne, ani mądre. I dobrze wyszło, bo uważam, że koncepcja neurotycznego Żyda, który czuje na sobie presję przez fakt pochodzenia z narodu wybranego, podobną do tej, jaką czuje dziecko znanych rodziców, jest lepsza i wzbogaca nasz świat, który jest pełny postaci pewnych siebie i zarozumiałych.
donald.pl: Czy 1670 byłoby sukcesem na przykład w 2015 roku?
Kuba: Sądzę, że temat szlacheckości jest w naszym kodzie kulturowym bardzo silnie obecny i komedia osadzona w tym świecie działałaby i wtedy, ale z drugiej strony, myślę, że liczne głośne publikacje dotyczące relacji szlachecko-chłopskich i dyskurs medialny na ten temat dały masowemu widzowi jasne podpowiedzi, co było w nich nie tak i w ten sposób stworzyły świetny grunt pod nasze żarty. Sądzę zatem finalnie, że w 2015 1670 nie poszedłby aż tak szeroko. I na pewno nie podobałby się w latach 90., kiedy z kolei przeżywaliśmy fascynację szlacheckością.
donald.pl: W temacie relacji chłopów i szlachty powstało wiele poważnych pozycji.
Chamstwo
Kacpra Pobłockiego czyta się trochę jak horror, trzeba robić przerwy. Są
Chłopki
Joanny Kuciel-Frydryszak albo
Warcholstwo
Kamila Janickiego. Jak myślisz, osoby podchodzące do tematu poważnie dobrze się bawią oglądając 1670?
Kuba: Mam nadzieję! Słyszałem, że profesor Pobłocki widział nasz serial i mu się podobał. Kamień z serca. Cieszę się, że człowiek, który tyle się napisał o cierpieniu chłopów, zrozumiał nasz zamysł i intencje. Takie reakcje to dla mnie znak, że podążając za śmiechem - bo to przecież on był naszym celem, a nie uchwycenie prawdy historycznej - nie wyrządziliśmy krzywdy pamięci chłopów.
donald.pl: Jak oceniasz szanse powodzenia wśród międzynarodowej publiczności? Mimo wszystko jest trochę hermetycznego, polskiego humorku, nie wszystkie nawiązania będą czytelne. A może już coś wiesz o odbiorze poza Polską?
Kuba: Myślę, że sukces za granicą w dużej mierze będzie sukcesem tłumaczy. Faktycznie jest sporo hermetycznych żartów i też wydaje mi się, że pierwszy odcinek jest pod tym względem najbardziej "nasz". Pisałem go wyraźnie wcześniej niż pozostałe i to jedna z rzeczy, którą się wyróżnia na ich tle - jest najmocniej osadzony w polskim piekiełku. To nie jest korzystne, bo zakładam, że zagraniczny widz zobaczy jeden odcinek i jak uzna, że nie rozumie, to dalej już nie włączy. Natomiast z tego co widzę dobrze radzimy sobie w krajach ościennych takich jak Litwa, Ukraina czy Słowacja. To pewnie kwestia wspólnej historii i rozumienia kilku rzeczy, których Francuz może w "1670" nie zrozumieć.
donald.pl: Serial też trochę się zmienia, bo i reżyserzy się zmieniają. Jest Buchwal i Kądziela, który według ciebie poradził sobie lepiej?
Kuba: Haha. Tak jak była Rzeczpospolita Obojga Narodów, tak ja jestem Muflonem Obojga Reżyserów
donald.pl: A jakbyś miał pożyczyć 50 zł, to chętniej Kądzieli czy Buchwaldowi?
Kuba: Podarłbym na pół oczywiście.
donald.pl: To jeszcze prośba na koniec: przeproś wszystkich, którym się nie podobało, nie śmieszy i w ogóle uważają, że do dupy to wszystko.
Kuba: Przepraszam wszystkich nierozśmieszonych. Na swoje usprawiedliwienie mam, że naprawdę próbowałem :(
donald.pl: Czego życzyłbyś sobie i temu projektowi? Gdyby miał być kontynuowany, o co powinien się rozwinąć?
Kuba: Przyznam szczerze, że dotychczasowy odbiór przerósł moje oczekiwania. Teraz życzyłbym sobie już tylko powrotu do Adamczychy. Uważam, że w świecie Adamczewskich może wydarzyć się jeszcze mnóstwo wspaniałych rzeczy. Z konkretów: fajnie byłoby zobaczyć chłopa na polu. Pierwszy sezon kręciliśmy zimą, więc nie było ku temu okazji. Początkowo akcja serialu miała się toczyć wiosną, ale ze względów produkcyjnych musieliśmy przepisać to na przedwiośnie. Finalnie wyszło fajnie, bo błoto i szarzyzna odgrywają ważną rolę w budowaniu klimatu naszego rozpadającego się świata. Ale bez chłopa na polu ta opowieść nigdy nie będzie pełna.
donald.pl: Tradycyjnie poprosimy też o polecajki kulturalne: co ty sam oglądasz, z czego się śmiejesz, co ciekawego czytałeś?
Kuba: Polecajki komediowe na szybko:
I Think You Should Leave
, serial
Wellington Paranormal
- znajdziecie nawiązanie do niego w jednym wątku 1670 i skecze
Please Don’t Destroy
na SNL-owym YouTubie.
donald.pl: Dzięki za rozmowę.