Najwyższa Izba Kontroli złoży zawiadomienia do prokuratury w sprawie
wydatków Kancelarii Premiera na maseczki, kombinezony i przyłbice
w czasach pandemii. Według NIK blisko
200 mln zł
zostało wydane w sposób "niegospodarny, nierzeteleny i niecelowy", a trakcie zakupów środków ochronnych dochodziło do zjawisk korupcjogennych.
NIK kontrolował zakupy Kancelarii Premiera na środki ochrony indywidualnej z lat 2020-2021. Jak ustalono,
Mateusz Morawiecki
przekazał w tej sprawie polecenie spółkom Skarbu Państwa - KGHM i Grupie Lotos oraz Agencji Rozwoju Przemysłu, które jednak z opóźnieniem realizowały dostawy. Ponadto część dostarczonych maseczek oraz kombinezonów i przyłbic
nie spełniała wymogów jakościowych
.
Kontrola NIK dotyczyła m.in. przetargów. Urząd zwraca uwagę, że "ani spółki Skarbu Państwa, którym powierzono zakup środków ochrony indywidualnej, ani Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP), ani wybrani dostawcy - polskie firmy Q. i K.
nie zajmowały się wcześniej obrotem artykułami medycznymi
".
Za wyborem kontrahentów stał Jacek Sasin, ówczesny minister aktywów państwowych.
"MAP wskazało trzy firmy, dwie z Polski (spółki K. i Q.) oraz kontrahenta, który miał siedzibę w Chinach (spółka S.). Ministerstwo nie wyjaśniało jednak kontrolerom NIK na jakiej podstawie dokonało właśnie takiego wyboru. Jak ustaliła Najwyższa Izba Kontroli spółka K. została założona na krótko przed wybuchem pandemii w Wuhan, miała minimalny kapitał zakładowy, zatrudniała dwie osoby i przed zleceniem jej dostaw środków ochrony indywidualnej nigdy wcześniej nie zajmowała się obrotem tego typu towarami. Importowała z Chin głównie
akcesoria kosmetyczne służące do makijażu
. Według prezes tej firmy, zlecenie na zakup środków ochrony indywidualnej dostała po tym, jak opublikowała post na portalu społecznościowym, w którym podała, że ma doświadczenie w imporcie produktów z rynków Azji Wschodniej. Druga z polskich firm (spółka Q.) wybrana przez Ministerstwo Aktywów Państwowych specjalizowała się wcześniej w
rozwiązaniach związanych z obronnością
" - tłumaczy NIK.
Jak pisał Onet, do firmy zajmującej się handlem pędzelkami do makijażu trafiło w związku z tym 2 mln zł. Dziś spółka nie istnieje.
fot. NIK
NIK zwraca uwagę także na "dowolność" w całym procesie zakupów, a także na brak jawności i brak kontroli, które wskazują na ryzyko występowania
mechanizmów korupcjogennych
.
"To nie spółki Skarbu Państwa wskazane przez premiera miały szukać dostawców. Jeszcze zanim szef rządu wydał KGHM, Grupie Lotos i Agencji Rozwoju Przemysłu polecenie zakupu maseczek, przyłbic i kombinezonów, Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP) już prowadziło korespondencję mailową z późniejszymi kontrahentami Kancelarii Premiera (KPRM). To MAP ustaliło które firmy mogą dostarczyć tego typu produkty, uzgodniło ceny i wielkość dostaw oraz opracowało wzory umów. Następnie informacje na ten temat ministerstwo wysłało do KGHM i Grupy Lotos. Spółki Skarbu Państwa dostały także projekt e-maila do KPRM, w którym miały zaoferować kupno i dostawy wskazanych przez Ministerstwo Aktywów Państwowych produktów, za wskazane ceny u wskazanych kontrahentów. W całym tym procesie nie uczestniczyło Ministerstwo Zdrowia, które zgodnie z umową podpisaną przez Kancelarię Premiera z KGHM i Grupą Lotos miało ustalić m.in. wykaz potrzebnych środków ochrony osobistej oraz określić ich jakość".
"Tymczasem zadania związane z zakupem środków ochrony indywidualnej premier mógł powierzyć jednej lub kilku agencjom, które podlegają mu podobnie jak ARP, przede wszystkim Agencji Rezerw Materiałowych, powołanej do tego typu zadań. Gdyby tak się stało szef rządu uniknąłby konieczności wydania ponad
2,8 mln zł na wynagrodzenie lub prowizję
przewidzianą dla wskazanych spółek Skarbu Państwa (co stanowiło 1,5% kosztów bezpośrednich i pośrednich zakupu)" - podkreśla NIK.
Kontrola wykazała również, że choć Spółki Skarbu Państwa sprowadziły środki ochronne na polecenie premiera, nie otrzymały zwrotu wszystkich środków. Przykładowo, Lotosowi Kancelaria Premiera - tłumacząc się "wątpliwościami co do jakości materiałów" -
nie opłaciła 48% faktur
w wysokości 27,8 mln zł, co stanowiło de facto stratę spółki.
Podsumowując wyniki kontroli, NIK podaje, że w sumie Kancelaria Premiera "wydała niegospodarnie, nierzetelnie i niecelowo blisko 200 mln zł". Jako odpowiedzialnych urząd wskazuje
Mateusza Morawieckiego, Jacka Sasina, szefa Agencji Rezerw Strategicznych oraz przedstawicieli spółek
. W związku z ustaleniami NIK złoży zawiadomienia do prokuratury.