Kilka dni temu w
Wirtualnej Polsce
ukazał się
materiał redaktora naczelnego
serwisu Pawła Kapusty. Opisuje on w nim próby "
podduszania wolnych mediów
". Kapusta na początku tekstu odwołuje się do materiału Bartosza Węglarczyka, który jeszcze kilka dni wcześniej pojawił się na łamach
Onetu
i opowiadał historię spotkania i rozmowy z osobą blisko związaną z władzą, która sugerowała mu, jak powinna wyglądać relacja redakcji z obozem rządowym.
Jak pisał Węglarczyk, wspomniany człowiek
doradzał zatrudnienie na stanowisku wicenaczelnego
osoby mającej reprezentować
głos rządu
. Tekst Węglarczyka przeszedł w środowisku bez większego echa, w związku z czym Kapusta postanowił odnieść się do sytuacji.
Naczelny Wirtualnej Polski zwrócił uwagę, że serwis postawił na dziennikarstwo śledcze. Na portalu ukazało się wiele szeroko komentowanych tekstów o nieprawidłowościach i nadużyciach, zwłaszcza w sektorze publicznym:
"To dzięki Wirtualnej Polsce dowiedzieliście się Państwo o wątpliwych moralnie interesach Łukasza Mejzy, kombinacjach z ziemią wiceministra od ciągnika, skandalicznych premiach przyznanych przez premiera piłkarzom za wyjście z grupy na mundialu, o majątku Iwony i Mateusza Morawieckich, przepastnej liście milionerów dobrej zmiany" - opisał.
Co ciekawe,
naczelny WP
opisał także sytuację, wedle której obóz rządzący na różne sposoby chciał
uzyskać wpływ na portal
, m.in. jedna ze spółek skarbu państwa chciała go kupić:
"Gdy zaczęły się u nas pojawiać teksty śledcze, pojawiła się też
propozycja kupienia WP przez jedną ze spółek skarbu państwa.
Gdy propozycja została kategorycznie odrzucona, pojawiła się inna: robienia wspólnych interesów" - opisuje Kapusta.
Według naczelnego WP miały się także pojawić próby nacisku ze strony sektora państwowego na serwis.Sugerowano
zwolnienia niektórych dziennikarzy:
- Ot, choćby przekaz od prezesa państwowej instytucji do członka zarządu WP z podpowiedzią, których dziennikarzy należałoby zwolnić, a których zatrudnić. Pojawiły się konkretne nazwiska i stanowiska, w tym konkretny kandydat na wicenaczelnego - niemal tak, jak opisał to przed kilkoma dniami redaktor Węglarczyk - napisał.