W sobotę w
Sewastopolu
leżącym na okupowanym przez Rosję Krymie doszło do
pożaru składu ropy
. Jak poinformował ukraiński wywiad wojskowy, w sumie zniszczonych zostało 10 zbiorników z paliwem o łącznej pojemności 40 000 ton, które miało być wykorzystane na potrzeby rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.
Pożar wybuchł około czwartej rano. Poinformował o nim rosyjski gubernator zaanektowanego Sewastopola Michaił Razwożajew. Pożar objął powierzchnię ok. 1000 metrów kwadratowych, a nad jego gaszeniem pracowało 18 zastępów straży pożarnej, zaangażowano też zasoby rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.
Nad miastem widać było ogromny słup ognia i kłęby dymu.
Nagrania
pojawiły się w mediach społecznościowych.
Portal Ukraińska Prawda podaje, że pożar został spowodowany
przez atak dronów, najpewniej ukraińskich
. Tak uważa też rosyjska administracja Sewastopola. Władze w Kijowie oficjalnie nie potwierdziły tych informacji, jednak wicepremier Ukrainy Mychaiło Fedorow zamieścił na Telegramie zdjęcie dymu nad miastem z opisem "Sewastopol. Przygotowanie do sezonu wakacyjnego. Dzień dobry".
fot. Telegram/Fedorov
Andrij Jusow
, przedstawiciel ukraińskiego wywiadu w rozmowie ze stacją RBC Ukraina poinformował, że w sumie w wyniku pożaru zniszczonych zostało ponad 10 zbiorników z produktami naftowymi o łącznej pojemności ok. 40 tysięcy ton. Jak stwierdził, to "kara boska" za Humań, gdzie podczas rosyjskiego ostrzału zginęły 23 osoby, w tym 5 dzieci.
- W Sewastopolu rano był atak,
który jest karą boską, przede wszystkim za zabicie cywilów w Humaniu
, w tym dzieci. Ta kara będzie długotrwała. Zalecamy, by wszyscy mieszkańcy tymczasowo okupowanego Krymu nie zbliżali się w najbliższym czasie do obiektów wojskowych i obiektów, które zaopatrują armię agresora - stwierdził Jusow.
fot. Telegram/Razvozhaev
fot. Telegram/Razvozhaev
fot. Telegram/Razvozhaev
fot. Telegram/Razvozhaev
fot. Telegram/Razvozhaev