Spółka
zarządzająca gazociągiem Nord Stream
zdecydowała, że
zatrzyma rurociąg na dziesięć dni.
Wstępnie przerwa w dostawach tłumaczona jest przeglądem technicznym, który rozpoczął się dziś 11 lipca.
Niemcy obawiają się jednak, że
przerwa techniczna można przedłużyć się ze względów politycznych
:
Przyznał to sam wicekanclerz Robert Habeck:
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że się tego nie obawiam - przyznał w telewizji ZDF wicekanclerz Robert Habeck.
Wczoraj mimo apeli Ukrainy Kanada uległa naciskom Niemiec i zapowiedziała przekazanie Rosji turbiny niezbędnej do dalszej pracy Nord Stream 1.
Mimo to
niemiecki rząd zdecydował się przejść do gospodarki kryzysowej.
W Monachium obniżono normy ogrzewania mieszkań, zaś w Kolonii przygaszono latarnie. W Hamburgu władze zdecydowały się zaś na wyłączenie na wiele godzin ciepłej wody.
Co więcej, kanclerz Niemiec przygotował także ustawę, która ma pozwolić na
upaństwowienie gazowego giganta Uniper.
Niemieckie władze obawiają się, że odcięcie od rosyjskiego gazu spowoduje serię bankructw podobnie, jak w przypadku Lehman Brothers. Co więcej, alternatywnego modelu rozwoju szukają też potentaci niemieckiego przemysłu tacy jak BASF czy BMW.
O dostawy gazu i ewentualne konsekwencje od jego odcięcia obawiają się nie tylko Niemcy. Dziesięć krajów UE zawiadomiło Brukselę, że znalazło się przez Rosję w zapaści energetycznej. Warszawa krytykuje niemiecki model rozwoju oparty na dostawach z Rosji tanich nośników energii, jednak warto przy tym zauważyć, że Polska jako czołowy poddostawca niemieckiej machiny eksportowej korzystał z niego. Teraz sytuacja ta może doprowadzić do głębokiego kryzysu w Polsce.