fot. East News
Kanclerz Niemiec
Olaf Scholz
udzielił wywiadu dla dziennika Rheinische Post, w którym odniósł się do sytuacji w Ukrainie. Stwierdził, że
wojna nie skończy się w najbliższym czasie:
- Musimy być przygotowani na to, że może długo potrwać. Nawet gdy wojna się już skończy, nie od razu wrócimy do normalności. Ale nie powinniśmy też ustawać w wysiłkach zmierzających do zakończenia wojny - powiedział Olaf Scholz.
- Wszyscy powinni się przygotować na
długoterminowe konsekwencje
wojny. Powinniśmy zdać sobie sprawę, że ta straszna wojna napastnicza i jej konsekwencje będą nas jeszcze długo dotyczyć i jeszcze przez długi czas będziemy musieli sprzątać gruzy - powiedział kanclerz.
W jego ocenie, by móc mówić o "sprawiedliwym pokoju", konieczne jest "rozpoczęcie przez Rosję wycofywania wojsk". Dodał też, że oczekuje powrotu do sytuacji sprzed wojny i granic, które obowiązywały przed konfliktem.
Co ciekawe niemiecki kanclerz przyznał, że
regularnie prowadzi rozmowy z Putinem
, jednak utrzymują się między nimi "rażące różnice zdań":
- To długie rozmowy, czasem godzina, czasem półtorej. Czasem po niemiecku, czasem z tłumaczeniem. Putin jest uprzejmą osobą podczas tych rozmów. Mimo że
utrzymują się rażące różnice zdań
- zaznaczył.
Scholz dodał, że przywódca Rosji wciąż "zajmuje twarde stanowisko wobec agresora Putina":
- To imperialistyczny atak - podkreślił. Dodał przy okazji, że niemiecki rząd "nie działa lekkomyślnie":
- Chcemy zapewnić Ukrainie odzyskanie bezpieczeństwa. Putin tego nie chce, on chce włączenia terytoriów. I to właśnie mam na myśli, mówiąc, że Ukraina nie może przegrać - wyjaśnił Scholz.
Wczoraj Ukrainę odwiedził premier Japonii Fumio Kishida. Spotkał się on z prezydentem Zełeńskim i miał zapewniać, że Japonia będzie dążyć do międzynarodowej jedności poprzez nałożenie surowych sankcji na Rosję: