fot. East News
Komendant Główny Policji
gen. Jarosław Szymczyk
w rozmowie z
Rzeczpospolitą
ponownie komentuje
eksplozję
, do której doszło w budynku KGP. Przypomnijmy, że doszło do niej cztery dni temu. Jak podało MSWiA, jej przyczyną był wybuch prezentu, który Szymczyk otrzymał podczas wizyty w Ukrainie. Nieoficjalnie podawano natomiast, że to Szymczyk
nieświadomie odpalił granatnik
podczas pokazywania broni innym funkcjonariuszom. Wybuch zniszczył pomieszczenia na trzech kondygnacjach budynku.
Wczoraj w komentarzu udzielonym RMF gen. Jarosław Szymczyk wyjaśniał, że
do wybuchu doszło, gdy przestawiał zużyte granatniki
otrzymane podczas wizyty w Ukrainie. Wkrótce przesłucha go prokuratura.
Teraz w rozmowie z
Rzeczpospolitą
komendant udzielił dłuższego komentarza. Jak wyjaśnia, wizyta w Ukrainie była związana z intensywną współpracą z tamtejszymi służbami.
- Do Ukrainy dotarliśmy 11 grudnia, w niedzielę późnym wieczorem, a 12 grudnia miałem dwa kluczowe spotkania. Pierwsze z komendantem głównym Narodowej Policji Ukrainy, Ihorem Kłymenką trwało 1,5 godziny. Rozmawialiśmy m.in. o wsparciu sprzętowym. Na koniec tradycyjnie przekazaliśmy sobie prezenty.
Ja darowałem panu generałowi skromny policyjny gadżet - portfel, długopis, wizytownik i butelkę polskiego alkoholu.
Pan generał wręczył mi
tubę po granatniku
, która - jak powiedział - jest tubą zużytą, pustą, bezpieczną, przerobioną na głośnik, z którego można korzystać przez bluetooth. Zresztą zaprezentował mi jak ten głośnik działa - mówi.
Drugie spotkanie polska delegacja odbyła w siedzibie Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, gdzie przyjął ją gen. Serhij Kruk. Tam od jego zastępcy, gen. Dmytro Bondara Szymczyk otrzymał drugi granatnik.
- Zaprosił nas do sali, gdzie zgromadzono różne elementy zużytej broni z ich codziennej służby. Są to zneutralizowane pociski, granatniki, elementy czołgów i samolotów. Na koniec rozmowy gen
. Bondar powiedział, że ma dla nas taką pamiątkę
. To była podobna tuba po zużytym granatniku.
Jak dodaje, dopytywał stronę ukraińską, czy sprzęt jest bezpieczny i czy na pewno może go przewieźć przez granicę. Otrzymał zapewnienie, że urządzenie jest bez materiałów wybuchowych.
- Wiem, że tego typu prezenty Ukraińcy przekazują innym przedstawicielom służb, także z Europy - mówi.
-
Jeśli mogę sobie coś zarzucać to to, że zaufałem za bardzo.
Ale nie wyobrażam sobie, żeby w tak partnerskiej relacji nie ufać służbom z którymi współpracujemy - podsumowuje, dodając, że czuje się "ofiarą, a nie sprawcą" całego incydentu.
Cała rozmowa z gen. Szymczykiem ukaże się w jutrzejszej
Rzeczpospolitej
.