W ubiegłym tygodniu
taksówkarze protestowali przeciwko zmianom związanym z tzw. Uberlex.
Sprzeciwiają się projektowi nowelizacji ustawy o transporcie, który zakłada likwidację egzaminów z topografii oraz wprowadzenie możliwości stosowania aplikacji zamiast taksometrów. W praktyce oznacza to legalizację Ubera.
Głos w dyskusji na temat taksówkarzy zabrał Janusz Korwin-Mikke
w programie
Gorące Pytania
w Telewizji wPolsce braci Karnowskich i senatora Biereckiego. Stwierdził, że
taksówka nie jest dla taksówkarza, lecz dla klienta
:
- Problem polega na tym, że wszyscy dyskutują jak komuniści, mówią ile zarabia taksówkarz, ile ten… To jest kompletnie nieważne. Trzeba zrozumieć, nie jest istotne dobro taksówkarzy, nie jest istotne dobro ubermenscha, ważne jest dobro pasażera.
Taksówka nie jest po to, żeby zarabiał taksówkarz
(…)
taksówki istnieją dla pasażerów, a nie odwrotnie
- powiedział Janusz Korwin-Mikke.
Kiedy prowadzący program dziennikarz zauważył, że w Polsce
za kierownicą Uberów jeździ coraz więcej obcokrajowców, nie tylko Ukraińców, ale też Azjatów czy Afrykanów,
Korwin-Mikke stwierdził, że wtedy „czuje się jak pan”:
- Jak Polak jako taksówkarz pracuje w Nowym Jorku, to mówimy, że on się wysługuje amerykańskim kapitalistom.
Jak nam służą, to ja się czuję jak pan, niech mi te czarnuchy służą, bardzo dobrze.
- To, co jest istotne, jeszcze raz - to patrzenie z punktu widzenia pasażera. Jeżeli ja dostanę tani, lepszy samochód, to cały polski przemysł samochodowy w cholerę, niech zbankrutuje. Ja mam jeździć dobrym, tanim samochodem - podsumował.