fot. East News
Członek Rady Polityki Pieniężnej
Ludwik Kotecki
ocenił na antenie TVN24, że w drugiej połowie roku zauważymy pewną
stabilizację inflacji na poziomie około 14-16 proc.
, jednak to nie koniec problemu.
0 Oczekuję, że
na początku 2023 roku inflacja znowu nam wystrzeli
i to mogą być jeszcze wyższe poziomy. To będzie kolejnych kilka punktów procentowych w górę. To będzie związane z podwyżkami gazu i prądu. Podwyżki będą bardzo duże, kilkudziesięcioprocentowe. To się szybko przełoży na inne towary.
Inflacja 20 proc. jest niewykluczona
- tłumaczył.
Gość programu
Rozmowa Piaseckiego
odwołał się również do słów prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego, który uznał podczas konferencji 9 czerwca, że
cykl podwyżek stóp procentowych zmierza ku końcowi
, a pod koniec 2023 roku może dojść nawet do obniżek.
- Problem inflacji nie został rozwiązany i
nie można dziś mówić o końcu podwyżek stóp
- powiedział.
Przypomnijmy, że Glapiński na początku maja zapowiadał, że stopy procentowe będą rosły, póki nie będzie pewności, że inflacja się obniży:
- Nie bardzo wiadomo, dlaczego cykl podwyżek miałby się kończyć, skoro inflacja z miesiąca na miesiąc bije kolejne rekordy i nie widać, żeby miała przestać je bić - dodał członek RPP.
Kotecki dał do zrozumienia, że
istnieją inne metody na walkę z rosnącymi cenami niż podwyżki stóp procentowych
m.in. ściągnięcie pieniądza z rynku podczas emisję obligacji przez Narodowy Bank Polski.
- Trzeba to jak najszybciej wdrożyć. Wtedy stopy nie będą musiały tak szybko rosnąć. COVID-19 spowodował, że na rynek wypłynęło 150-160 miliardów zł. To się musiało przerodzić w inflację, pytanie jak dużą. Obligacjami NBP trzeba te pieniądze ściągnąć z powrotem - mówił.
Dodał, że emisje obligacji przez rząd "nic nie zmieniają, bo
minister finansów jedną ręką pieniądze ściąga, a drugą już wydaje
".
- My używamy siekiery, jaką są stopy procentowe, ale do wyrywania chwastów inflacyjnych można używać lepszych narzędzi niż siekiera. Poza tym rząd otępia nam ten instrument, bo jeszcze podrzuca kamienie tam, gdzie są chwasty.
Rząd nam przeszkadza w walce z inflacją
- podkreślił.
Członek RPP przyznał, że
konieczne jest spowolnienie gospodarcze
, które wcale nie musi skutkować masowym bezrobociem. Założył również, że ludzie będą masowo korzystać z wakacji kredytowych.
- Z punktu widzenia członka RPP będę ubolewał, że to się dzieje. Po to są podnoszone stopy, aby ograniczać kredyt i jego wpływ na inflację. Ale będę rozumiał te decyzje. Z punktu widzenia kredytobiorcy oczywiście warto będzie skorzystać z wakacji kredytowych. To będzie jakaś ulga - mówił dodając, że "może się okazać, że
po wakacjach kredytowych stopy będą jeszcze wyższe
".