Wrocławski taksówkarz Artur Ch. najbliższe 3 miesiące spędzi w więzieniu.
Wszystko za sprawą "wypadku" do którego doszło w sobotę.
Taksówkarz najpierw gonił samochodem rowerzystę, a następnie potrącił go i przejechał.
Według prokuratury działanie taksówkarza było celowe.
Wcześniej kierujący taksówką mężczyzna zderzył się z Ukraińcem Yurijem H. na skrzyżowaniu:
- Artur Ch. udał się swoim samochodem w pościg. Uderzył swoim pojazdem w jadącego na rowerze pokrzywdzonego, a następnie po nim przejechał - informowała w weekend Justyna Pilarczyk, rzecznik prasowa wrocławskiej prokuratury.
Pierwszej pomocy udzieliły pokrzywdzonemu osoby postronne, które były świadkami zdarzenia.
- W wyniku zdarzenia
Jurij H. doznał obrażeń ciała w postaci tępego zmiażdżenia urazu klatki piersiowej z odmą opłucnową obustronną oraz złamaniem żeber,
które to obrażenia naruszyły czynności narządów ciała pokrzywdzonego na czas powyżej siedmiu dni - powiedziała Pilarczyk.
Dzisiaj Artur Ch. powiedział, że "nie chciał zrobić krzywdy" rowerzyście:
-
To był wypadek! Nie chciałem zrobić mu krzywdy.
Przewrócił się i wpadł mi pod koła – tłumaczy Artur Ch.
Ostatecznie prokurator postawił 37-letniemu taksówkarzowi zarzut usiłowania zabójstwa.
Grozi mu nawet dożywocie.