W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł Marsz Miliona Serc organizowany przez Koalicję Obywatelską.
"Ponad
1 milion biało-czerwonych serc
w Warszawie!" - pochwalił się organizator marszu i lider opozycji Donald Tusk.
Zastępca rzecznika prasowego m.st. Warszawy Jakub Leduchowski potwierdził, że w kulminacyjnym momencie zgromadziło się około milion uczestników.
- Tył zgromadzenia jeszcze nie ruszył. Bardzo dużo ludzi idzie przed marszem. Widać duży ruch na stacjach metra w obu kierunkach. Ludzie dochodzą bocznymi ulicami. To największa w historii Warszawy demonstracja - dodała Monika Beuth, rzeczniczka Urzędu m.st. Warszawy.
- Niemożliwe stało się możliwym. Kiedy widzę to morze serc, kiedy widzę te setki tysięcy uśmiechniętych twarze to dobrze czuję, że przychodzi ten przełomowy moment w historii naszej ojczyzny - mówił Tusk.
1 października odbyła się również konwencja Prawa i Sprawiedliwości w katowickim Spodku. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki stwierdził, że to właśnie na ich wydarzeniu bije "serce Polski".
"Jest
góra 90 - 130 tys.
Podobnie jak na Marszu Niepodległości. Znacznie mniej niż 4 czerwca i pierwszych marszach KOD. Wszyscy, którzy podają te bajki o milionie nie mają wstydu" - skomentował europoseł Patryk Jaki.
Podobnie twierdzą minister edukacji Przemysław Czarnek i minister rozwoju Waldemar Buda.
Wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski policzył, że na marszu zgromadziło się "
60 tysięcy przywiezionych w autokarach
zwolenników proniemieckiej PO".