fot. East News
W weekend na Jasnej Górze odbyła się debata pod hasłem
"Prześladowany jak katolik"
. Podczas wydarzenia głos zabierał m.in.
bp Marek Mendyk
, który wyjaśniał, że katolicy w Polsce "nie chcą żadnych przywilejów", tylko po prostu chcą być traktowani "sprawiedliwie". Głos zabierał również
Marcin Warchoł
, wiceminister sprawiedliwości, który tłumaczył z kolei, że "państwo neutralne światopoglądowo nie oznacza państwa laickiego" oraz że nie ma zgody na "wyrzucanie Pana Boga z przestrzeni publicznej".
W debacie udział wzięła również
Barbara Nowak
, małopolska kurator oświaty. Jak relacjonuje
Gazeta Wyborcza
, prowadzący wydarzenie
Miłosz Manasterski
z TVP Info, przedstawił ją jako jednego z "najbardziej atakowanych świeckich katolików w Polsce".
- Jestem katolikiem i mam dawać świadectwo temu codziennie.
Szkoła jest miejscem, gdzie zaczyna się atakowanie katolików
. Można powiedzieć, że ci, co chodzą na religię, są określani jako zacofani, wyśmiewani.
Jeśli religii w szkole nie będzie, zwyciężą ideologie: neomarksistowska, gender.
Młodym ludziom wytłumaczy się, że prawa naturalne nie funkcjonują, że mogą sobie wybrać płeć. Tymczasem religia mówi im, że życie nie jest łatwe, że trzeba ponosić ofiary. Kształtuje młodych poprzez trudności, podczas kiedy dziś szkoła mówi im, żeby unikali trudności - mówiła Nowak.
Małopolska kurator wyjaśniała również, dlaczego lekcje religii są bardzo potrzebne młodym ludziom.
-
Chaos
w umysłach młodych ludzi mogą uporządkować lekcje religii i widok w szkołach księdza, który przychodzi w sutannie, co jest bardzo ważne, bo zupełnie inaczej ustawia rzeczywistość szkolną - stwierdziła.
Przyznała również, że naciska na dyrektorów szkół, aby nie umieszczali religii w planach lekcji religii na pierwszej lub ostatniej godzinie.
-
Od lat proszę dyrektorów, by lekcje religii nie odbywały się na pierwszej lub ostatniej godzinie
. To nie jest w porządku. To jest sygnał,
zachęta dla młodych ludzi, by na nie nie chodzili
- mówiła.
Dyrektorzy krakowskich szkół w rozmowie z
Gazetą Wyborczą
przyznają, że nigdy nie spotkali się z tego typu prośbami. W ich opinii tego typu ułożenie planów zajęć oznaczałoby prześladowanie dzieci, które na religię nie chodzą.