fot. East News
Sprawa wiceministra sportu
Łukasza Mejzy
wciąż budzi emocje. Wirtualna Polska opublikowała materiał, w którym ujawniła, że
firmy Mejzy oferowały wyjazdy zagraniczne osobom nieuleczalnie chorym
m.in. na nowotwory czy parkinsona. Firma miała oferować kosztowne leczenie metodami uznawanymi na całym świecie za niesprawdzone i niebezpieczne.
Mejza na jednej z konferencji prasowych stwierdził, że jest to
"największy atak polityczny po 1989 r."
i zapowiedział, że idzie na bezpłatny urlop. Z czasem okazało się jednak, że wiceminister mimo tego, że swoją funkcję piastuje od października, to od tego czasu ani razu nie pojawił się w ministerstwie i nie podpisał także żadnego dokumentu:
Mimo wielu zapowiedzi rządzący
nie podjęli żadnej decyzji
w sprawie wiceministra. Wczoraj na konferencji prasowej w Rudzie Śląskiej premier Mateusz Morawiecki odniósł się do sprawy i zapowiedział, że decyzje w sprawie Mejzy zapadną do końca roku:
- Najpierw trzeba sprawdzić fakty, bo wydaje się, że one są niezgodne z tym, co do tej pory usłyszeliśmy.
A co do pierwszej części pytania, to do końca roku takie decyzje zapadną
- zapewnił szef rządu.
Z kolei wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS
Ryszard Terlecki
pytany przez dziennikarzy o wiceministra sportu Łukasza Mejzę oświadczył, że po powrocie z urlopu zostanie odwołany:
-
Mejza z pewnością nie będzie już w rządzie
- powiedział Terlecki.
Polityk dopytywany przez dziennikarzy: "na co jeszcze czekacie" odpowiedział: "Na nic, on już i tak nie jest w rządzie".