To jednak ciężka patologia, gdy premier - jako premier - w tym kościele przemawia.
Premier, prezydent, minister, poseł, sprzedawca wycieczek, akwizytor śmiejżelków. Morawiecki, Komorowski, ludowiec czy kukizowiec, nie ma znaczenia. Bo w polityce partyjnej - a taką mamy i kochamy - polityk to zawsze sprzedawca. I w kościele nie głosi kerygmatu, a przemawia do elektoratu. Głosi nie Zmartwychwstałego, a swoją partię, jej ideologię i siebie. A ja
idąc na Eucharystię, idę do Jezusa, nie do salonu sprzedaży
, na partyjny event, na państwowe akademie. Świat nim nie jest (a szkoda), ale tu jest rezerwat Ewangelii.