Odbywający
Rejs Niepodległości
najsłynniejszy polski żaglowiec
Dar Młodzieży
od 9 do 11 lutego
miał cumować w Miami
. Jak się jednak okazało,
nie dotarł do miasta
, tylko zacumował w Porcie Everglades oddalonym od niego około
40 mil
.
Problem w tym, że jest to
port handlowy, niedostępny dla zwiedzających
, tymczasem żeby zobaczyć słynny Dar Młodzieży na Florydę przyleciała Polonia z całych Stanów Zjednoczonych.
Pierwszego dnia władze portu warunkowo zgodziły się wpuścić zwiedzających, lecz tylko na kilka godzin. W niedzielę żaglowiec musiał jednak zmienić miejsce cumowania i został przestawiony w głąb portu.
Na wpuszczenie kolejnych zwiedzających zgody już nie udzielono.
Na facebookowym profilu Daru Młodzieży pojawiły się
przeprosiny
z tłumaczeniem, że załoga nie miała na sytuację żadnego wpływu.
Pod postem pojawiło się wiele komentarzy amerykańskiej Polonii. Niektórzy,
żeby zobaczyć Dar Młodzieży, lecieli i jechali wiele godzin
, m.in. z Chicago i Nowego Jorku. Piszą, że to skandal i za wszystko winią organizatorów rejsu.
"My nie dostaliśmy się już wczoraj
jechaliśmy razem z moimi rodzicami w wieku blisko 80 lat ponad 5 godzin z St. Augustine
. Zrobiliśmy zdjęcie przez płot i
wróciliśmy wściekli do domu
. 12 godzin w podróży po nic” - czytamy w komentarzach.
"Polacy i nie tylko przybywaliśmy z odległych miejsc żeby z dumą przywitać młodzież, pokazać dzieciom piękny statek, nacieszyć się polskością i nawet podzielić się smakołykami, a
nikt nawet palcem nie kiwnął, żeby nas wszystkich poinformować o zmianach!
Statek jest piękny a niesmak pozostanie na zawsze! Żenująca sytuacja i zero informacji".
Załoga odpisywała jedynie, że bardzo jej przykro i radziła, żeby
"spróbować dogadać się na bramie"
, bo kilka osób dotarło.
Gazeta Wyborcza
poprosiła o komentarz Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, które jest współorganizatorem rejsu. Przedstawiciel resortu odpowiedział jednak, że
to nie jest sprawa ministerstwa
.
Krótkiego komentarza udzieliła jedynie rzeczniczka Uniwersytetu Morskiego w Gdyni, armatora statku:
- Jest nam bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Z przykrością muszę też przyznać, że
nie ułożyła nam się współpraca z miejscowym agentem
. Będziemy wyjaśniać, kto zawinił - mówi w rozmowie z Wyborczą.
Dar Młodzieży wypłynął już z portu w USA i zmierza teraz w kierunku Bahamów. Powrót do Gdyni zaplanowano na
28 marca
.