fot. East News
Inwestor Tesli Richard Tornetta, który posiada zaledwie 9 akcji,
pozwał Elona Muska
i innych dyrektorów firmy, ponieważ w jego ocenie otrzymali zbyt wysokie wynagrodzenia. Podobne zdanie ma fundusz emerytalny California State Teachers ’ Retirement System (CalSTRS) oraz firmy doradzające akcjonariuszom.
Na mocy umowy Muska z Teslą z 2018 roku miliarder nie powinien pobierać comiesięcznej pensji jako dyrektor generalny spółki, a jedynie premie uzależnione od wyników finansowych i operacyjnych firmy w ciągu 10 lat. Spełnienie wyznaczonych celów zapewniało Muskowi wypłatę 12 transz opcji na akcje. W ten sposób zarobił
55,8 miliarda dolarów
, czyli sześć razy więcej niż roczna suma wynagrodzeń 200 najlepiej zarabiających menedżerów spółki.
W pozwie podkreślono, że wyniki, na podstawie których Musk otrzymywał pensję, były niejasne i w dużej mierze decydował o tym sam dyrektor. Jednocześnie miliarder tłumaczył swoje zarobki przyszłością ludzkości wskazując, że zainwestuje je w podróże międzyplanetarne. Ponadto członek komitetu ds. wynagrodzeń Tesli Antonio Gracias stwierdził, że wysokie wynagrodzenia pomogły utrzymać zaangażowanie Muska w spółce, dzięki czemu akcjonariusze odnieśli większe korzyści.
To jednak nie przekonało sędziego ze stanu Delaware, który 30 stycznia
unieważnił pakiet wynagrodzeń Muska
. Wyrok nie jest prawomocny.
"Nigdy nie zakładaj swojej firmy w stanie Delaware" - skomentował.
Dzień później zapowiedział, że podda pod głosowanie akcjonariuszy
przeniesienie spółki do Teksasu
.