fot. East News
Tuż po rozpoczęciu starć Hamasu z Izraelem wiceminister Arkadiusz Mularczyk poinformował, że udało się ewakuować z kraju ponad 1500 Polaków.
Na podobne działania nie mogli jednak liczyć
uwięzieni w bombardowanej Strefie Gazy
, w której wciąż przebywa ponad 20 Polaków. Większość z nich to dzieci. Kontakt z nimi jest ograniczony z powodu trudności w dostępie do prądu, internetu i sieci komórkowej.
Na Instagramie aktywistów, którzy stale kontaktują się z uwięzionymi, pojawił się szereg postulatów. Polacy przebywający w Strefie Gazy domagają się traktowania ich, jak pełnoprawnych obywateli RP, podania klarownych informacji dotyczących ewakuacji, monitorowania ich sytuacji oraz podjęcia kroków w celu wyjaśnienia sprawy
zabójstwa rodziny jednego z obywateli Polski
.
Joanna El Nakhal, która mieszka w Gazie od 30 lat, apeluje o pomoc do polskiego rządu. Z jej relacji wynika, że dzielnica jej rodziny została zrównana z ziemią. Kobieta wraz z mężem, ciężarną córką i trójką wnuków uciekli do centralnej części terytorium.
"Brakuje nam wszystkiego. Nie mamy prądu, telefony co jakiś czas ładujemy przez akumulatory samochodowe, ale te się wyczerpują. Nie mamy jedzenia. Jemy tylko daktyle i popijamy je filtrowaną wodą morską. Dla dzieci udaje nam się zorganizować mleko i suchy prowiant" - napisała.
Mularczyk zapewnił w rozmowie z RMF FM, że jego resort prowadzi intensywne rozmowy z Egiptem, Stanami Zjednoczonymi i Katarem w celu
zorganizowania ewakuacji
. Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau miał już odbyć rozmowę z ministrem spraw zagranicznych Egiptu w tej sprawie.
Kair zadeklarował, że pomoże w ewakuacji obcokrajowców i osób mających podwójne obywatelstwo. Wczoraj po raz pierwszy od 7 października otwarto granicę między Strefą Gazy a Egiptem, którą przekroczyło 320 obcokrajowców z Australii, Austrii, Bułgarii, Czech, Finlandii, Indonezji, Włoch, Japonii, Jordanii, Wielkiej Brytanii czy USA.