Serwis Money.pl opisuje historię rodziny Radowickich, która kupiła
mieszkanie na warszawskiej Pradze
. Tak zwaną dziurę w ziemi kupili od Budimex Nieruchomości, czyli obecnie Spravii. Za mieszkanie zapłacili
pół miliona złotych
. Zanim podpisali akt notarialny, wraz z geodetą dokonali pomiaru mieszkania i okazało się, że jest ono
mniejsze niż na umowie o 2,64 mkw.
Małżeństwo nie zdecydowało się na odstąpienie od umowy. Pozwali jednak Spravię domagając się od dewelopera zwrotu blisko
21,8 tys. zł
wraz z odsetkami za zwłokę (naliczanymi od dnia złożenia pozwu w sądzie), wynoszącymi ponad tysiąc złotych, oraz kosztami procesowymi (co najmniej 4,6 tys. zł).
Metry kwadratowe, których brakuje, zajmują
ścianki działowe
, które wydzielają poszczególne pomieszczenia. Deweloper wliczył powierzchnię pod nimi do powierzchni użytkowej. Małżeństwo uważa, że nie powinien tego robić. Potwierdza to także radca prawny Przemysław Dziąg z Polskiego Związku Firm Deweloperskich:
- Od 19 września 2020 r. powierzchni pod ściankami działowymi nie można wliczać do powierzchni użytkowej mieszkania, co wynika z rozporządzenia ministra rozwoju - stwierdza w rozmowie z money.pl radca prawny Przemysław Dziąg z Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
- Jeśli chodzi o mieszkania wybudowane w latach wcześniejszych, to powierzchnię lokali mieszkalnych mierzono na podstawie normy z 1997 r. (PN-ISO 9836:1997) - szwajcarskiego dokumentu przetłumaczonego na język polski, który w swojej treści jest mało precyzyjny, przez co powstają na tle jego wykładni spory - dodaje.
Według małżeństwa pozywającego Spravię problem by nie istniał,
gdyby elementy, z których ścianka została zbudowana, nadawały się, po demontażu, do ponownego montażu
. Jak podaje money.pl w podobnej sytuacji jest wiele rodziny. Tylko w tym budynku, w którym mieszkanie kupili Radowiccy, sprzedano jeszcze 318 lokali.
Serwis przeliczył, że gdyby w każdym lokalu powierzchnia użytkowa została zawyżona średnio o 2,5 mkw., korzyść pozwanego dewelopera wynosiłaby nie mniej niż 6,8 mln zł.
Wiadomo, że jeszcze kilka innych rodzin pozwało Spravię. Jeden z sąsiadów Radowickich przegrał w sądzie z deweloperem:
- Przystępując do umowy, klienci rozumieją i akceptują opisane w niej warunki. Spółka dokłada wszelkiej staranności w celu należytego poinformowania nabywcy o głównych cechach mieszkania, gdyż często decyzja związana z jego zakupem jest jedną z najważniejszych w życiu - mówi Andrzej Miś z biura prasowego Spravii.
- Jeżeli klient chce podważyć sposób obliczenia powierzchni użytkowej swojego mieszkania, może to uczynić. Są takie przypadki. Wtedy decyzję podejmuje sąd. Ostatnio zapadł wyrok sądu I instancji w takiej właśnie sprawie. Sąd w całości oddalił powództwo, a tym samym podzielił nasze stanowisko, uznając roszczenie klienta za niezasadne - dodaje.
Linia orzecznicza
w tych sprawach
nie została jednak jeszcze ukształtowana
. Dla porównania w Siemianowicach Śląskich deweloper przegrał z właścicielami mieszkania.
Obecnie nie wiadomo, ile tego rodzaju spraw toczy się w sądach:
- Trudno oszacować,
ile tego typu pozwów jak dotąd złożono, bo nie ma centralnego rejestru spraw.
Na podstawie informacji, do których udało się mi dotrzeć, mogę powiedzieć, że średnia kwota roszczenia wynosi 20-30 tys. zł, spory toczą się zazwyczaj o 2-4 mkw. - odpowiada mecenas Radowicki na pytanie money.pl.
- Nie monitorujemy rynku deweloperskiego pod kątem liczby spraw sądowych. Słyszałem o kilku przypadkach dotyczących spraw związanych ze ściankami działowymi, ale w zasadzie każda jest oparta na innych zarzutach i argumentach - odpowiada z kolei Przemysław Dziąg z PZFD.
- Głównie chodzi o możliwość wprowadzenia klienta w błąd przez mało precyzyjne postanowienia odnośnie do informacji co do liczenia i rozliczenia powierzchni użytkowej. Pamiętajmy, że każdy przypadek jest inny i należy go indywidualnie analizować - dodaje.