Wczoraj
Adam Niedzielski
powołał
komisarza do warszawskiego Szpitala Południowego
, który od połowy lutego pełni rolę tymczasowego szpitala dedykowanego leczeniu pacjentów z COVID-19. Minister zdrowia zrobił to na wniosek wojewody mazowieckiego z PiS,
Konstantego Radziwiłła
, który
skarżył się na brak współpracy z władzami Warszawy.
Argumentem miała być również zbyt mała liczba dostępnych łóżek.
-
Brak dobrej współpracy absolutnie nie będzie przeze mnie tolerowany
. Pan wojewoda Konstanty Radziwiłł zgłosił wniosek o wprowadzenie pełnomocnika dla Szpitala Na Solcu, który jest szpitalem patronackim dla Szpitala Południowego. Głównym powodem jest sytuacja nieudostępniania miejsc pacjentom w szpitalu tymczasowym - mówił wczoraj Niedzielski na konferencji prasowej.
Jak dodał, Szpital Południowy miał opiekować się 300 pacjentami, a przyjmuje tylko 60.
Wiceprezydent Warszawy
Renata Kaznowska
twierdzi, że działania ministra i wojewody
"to czysto polityczna decyzja, która ma przykryć skandaliczny brak przygotowania do trzeciej fali"
. Podczas konferencji prasowej podkreślała, że szpital jest gotowy na przyjęcie większej liczby pacjentów, ale problemem jest brak kadr.
- W tej chwili jesteśmy przygotowani na ponad 100 łóżek. Przygotowywane są kolejne moduły. W tym tygodniu udało nam się podpisać prawie 50 umów, m.in. dzięki mediom, które nagłośniły braki kadry.
Pan wojewoda był o tym na bieżąco informowany.
Wiedział, że większość umów i grafiki wchodzą w życie od kwietnia i że ruszymy z bardzo dużego kopyta z uruchamianiem kolejnych modułów. Być może to tak przestraszyło pana ministra Niedzielskiego, że za dobrze sobie radzimy - mówiła.
Przypomniała, że w umowie na przyspieszenie prac przy utworzeniu szpitala tymczasowego znalazł się zapis, że
wojewoda współuczestniczy w procedurze rekrutacji
. 18 lutego do wojewody trafiło pismo, że szpital potrzebuje 100 lekarzy i 110 pielęgniarek, ale pozostało bez odpowiedzi.
- Co robi wojewoda w międzyczasie?
Przysyła pseudobazę blisko 300 telefonów i adresów
- "podzwońcie sobie, może będą chętni". Nie zostało z tego prawie nic. Okazało się bowiem, że albo numery są zdublowane, nieprawidłowe, albo pielęgniarki pracują już w innych miejscach.
Nie pozyskaliśmy więc prawie nikogo.
Wojewoda wydał też nakazy pracy dla 51 lekarzy i 28 pielęgniarek. Tylko, że po zweryfikowaniu tej listy okazało się, że dostał go okulista niepracujący nigdy w szpitalu, niepełnosprawna pani doktor niekwalifikująca się, osoby w wieku powyżej 60 lat, które mają prawo do skutecznego odwołania się. Na pokładzie z nami zostały 22 osoby, przy prawie 600 potrzebnych dla tego szpitala - mówiła Kaznowska.
- 8 marca wojewoda wziął się do roboty. Wysłał pismo do miejskich szpitali, by następnego dnia oddelegowali po pięciu lekarzy i po 10 pielęgniarek. Dyrektorzy i prezesi odpisali, że rozumieją sytuację, ale w ich szpitalach też są oddziały covidowe i braki kadrowe. Oddelegowanie tylu osób będzie oznaczać, że albo zamkniemy oddziały w naszych szpitalach, albo narażamy na zagrożenie utraty zdrowia i życia naszych pacjentów, a za to jest już odpowiedzialność karna.
Wiceprezydent tłumaczyła, że
kadry w Warszawie przejmuje rządowy Szpital Narodowy
. Zauważyła, że tam również nie uruchomiono wszystkich zapowiadanych łóżek.
- Dzisiaj mamy przygotowane i uruchomione 30 proc. łóżek.
Rządowy Szpital Narodowy, otwarty z końcem października, był zapowiadany na 1200 łóżek. W tej chwili przyjętych jest nieco ponad 300 osób. To 25 proc. możliwości tej placówki.
Na dodatek
Szpital Narodowy podbiera nam kadrę medyczną
. Tylko w ostatnim czasie straciliśmy 11 pielęgniarek, które poszły pracować właśnie tam. Skoro przez tyle miesięcy Szpital Narodowy był w stanie przyjąć tylko 25 proc. pacjentów, których powinien przyjmować, to ja pytam pana ministra Niedzielskiego:
czy powołał komisarza na teren tego szpitala?
Chyba czas najwyższy. Statystyki są nieubłagane - mówiła Kaznowska.
- Panie ministrze,
w naiwności swojej wierzyłam, że razem walczymy ze skutkami pandemii
i z niewyobrażalną trzecią falą, która mocno przybiera na sile. (...) W naiwności swej myślałam, że chodzi tu o pacjentów. Panie ministrze, bierze pan teraz pełną odpowiedzialność za przejęcie Szpitala Południowego.
Ja z boku już będą obserwować jak pan - jest pan świetny, więc daję panu pięć dni - jak w ciągu tych pięciu dni zapełni ten szpital 300 pacjentami
- dodała.
Kaznowska krytykuje też
kandydaturę Ewy Więckowskiej
na komisarza dla Szpitala Południowego. To była prezes Szpitala Na Solcu, któremu podlega Szpital Południowy. Więckowska 22 lutego złożyła rezygnację ze stanowiska, nie podając powodu.
- Szkoda, że pani minister Niedzielski nawet nie wykonał jednego telefonu i nie zapytał, dlaczego pani Więckowska przestała być prezesem. Dzisiaj pan minister Niedzielski bierze odpowiedzialność również za nią.
Pani prezes Więckowska popełniła tak wiele błędów w trakcie przygotowywania Szpitala Południowego do otwarcia, że osobiście musiałam gasić wiele pożarów
- tłumaczyła wiceprezydent.
Wyliczała, że Więckowska m.in. doprowadziłą do wygaszenia certyfikatu ISO w Szpitalu Na Solcu, nie przygotowała procedur medycznych dla Szpitala Południowego ani nawet formularzy aplikacyjnych. Opowiadała też, że na wewnętrznych spotkaniach prezes Więckowska informowała, że nowy szpital maksymalnie przyjmie 25 osób, a na prośby o przyspieszenie prac odpowiadała, że to niewykonalne.
- Pani prezes Więckowska
nie tylko nie chciała przyjąć tych pacjentów, ale wręcz sabotowała prace.
Myśmy po jej odejściu znaleźli maile z danymi kontaktowymi do kandydatów do pracy. I to jest prawdziwy powód, dla którego pani prezes Więckowska złożyła rezygnację. Doskonale wiedziała, że szykowane jest jej odwołanie - tłumaczyła Kaznowska.
- Podsumowując: w świetle przytoczonych faktów,
to czysto polityczna decyzja, która ma przykryć skandaliczny brak przygotowania do trzeciej fali pandemii, kóra codziennie zabija pół tysiąca ludzi.
Bierzecie odpowiedzialność nie tylko za ten szpital, której nie wymażecie tą skandaliczną decyzją, ale też za komisarza, którego do tego szpitala powołaliście.