Policja w
Brukseli
musiała interweniować wczoraj w jednym z parków, gdzie mimo restrykcji zgromadziło się nawet
5000 osób
. W większości byli to młodzi ludzie, którzy nie mieli maseczek i nie zachowywali dystansu społecznego. Wcześniej mieli skrzyknąć się na Facebooku i zorganizować imprezę z okazji 1 kwietnia.
Spotkanie odbyło się w parku Bois de la Cambre w południowej części Brukseli. Na Facebooku zainteresowanie imprezą wyraziło nawet 20 tysięcy osób, a w przeddzień wydarzenia
oświadczenie w sprawie wydały służby
, podkreślając, że planowane spotkanie jest zagrożeniem dla zdrowia publicznego i w świetle obowiązujących restrykcji będzie nielegalne.
Finalnie w parku pojawiło się około 5 tysięcy osób. Policja, aby rozpędzić tłum nieprzestrzegający obostrzeń, użyła
gazu łzawiącego i armatek wodnych
. W interwencji brało udział ponad stu funkcjonariuszy, w tym oddziały konne.
- Wszyscy jesteśmy przygnębieni. Za dwa tygodnie kończę 18 lat, chcieliśmy poświętować. Przyszliśmy nie po to, by irytować policję, ale żeby
pokazać, że też mamy życie i chcemy się nim cieszyć
- mówi w rozmowie z Reutersem licealistka Amelie.
Jak informuje rzeczniczka brukselskiej policji, w czasie interwencji
rannych zostało trzech funkcjonariuszy
, zatrzymano cztery osoby.
Od zeszłej soboty w Belgii, w związku z rozprzestrzenianiem się brytyjskiej mutacji koronawirusa, obowiązują
dodatkowe restrykcje
. Spotkania na zewnątrz są ograniczone limitem do 4 osób.