Ibrahema poznaliśmy obserwując przygody
Ambulansu z Serca,
fundacji skierowanej do pomocy osobom, które zmagają się z różnymi kryzysami. Wolontariuszami w niej są lekarze, studenci, ratownicy medyczni i ratownicy po przeszkoleniu z pierwszej pomocy.
donald.pl: Czym właściwie się zajmujesz?
Ibrahem: Moja praca polega na dostawaniu się do trudnych miejsc na wysokościach i realizowaniu tego, co jest akurat potrzebne. Czasami to jest konserwacja jakiegoś sprzętu, czasami demontaż. Kiedyś chciałem zajmować się spawaniem, ale ostatecznie stanęło na tym.
donald.pl: Czy to ciężka robota?
Ibrahem: To zależy, nie ma dwóch takich samych projektów. Jedną z rzeczy, która potrafi wszystko komplikować jest zwyczajnie pogoda. Największym problemem jest związane z nią ryzyko. Trochę się do tego przyzwyczaiłem, a trochę nie mam wyboru, bo to po prostu moje źródło dochodu.
donald.pl: Po takim dniu wiszenia na wysokościach można czuć się zmęczonym. Skąd ci się jeszcze wzięło pomaganie po pracy?
Ibrahem: Początki były takie, że zbiegły się trzy rzeczy: akurat robiłem kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy, interesowałem się ratownictwem. Usłyszałem o organizacji, w której mógłbym to robić. A po trzecie, to dla mnie ważna sprawa w wymiarze religijnym. Kiedy jeszcze mieszkałem w Jordanii pomagałem na przykład w miejscu, które rozdawało jedzenie potrzebującym.
donald.pl: Co w tym religijnego?
Ibrahem: W islamie ważne jest, żeby czynić dobro i inspirować do tego innych. Ważne też, żeby robić to z pokorą, a nie dla poklasku: "niech twoja lewa ręka nie wie, co robi prawa".
donald.pl: W chrześcijaństwie też ktoś na to wpadł, ale sukcesy na tym polu są umiarkowane. Wyobrażasz sobie, że są ludzie zachowujący się niezgodnie z wartościami, które głoszą? I przy okazji, miałeś w Polsce jakieś szoki kulturowe?
Ibrahem: Właściwie tylko jeden i jest nim język polski. Jest to też pewien problem, bo trudno bez niego o pracę.
donald.pl: W mediach jest teraz wielki szum z powodu sytuacji na granicy: wiele osób próbuje się dostać w sposób nielegalny, często wyglądają na przedstawicieli islamskiego świata. Jeden z naszych polityków napisał nawet coś takiego, jak poniżej. Kiedy zapowiedzieliśmy rozmowę z Tobą, wiele osób chciało znać Twoje zdanie. Jakbyś to wszystko skomentował, o ile w ogóle chcesz komentować?
Ibrahem: Jeżeli chodzi o jakieś rasistowskie komentarze, to nie bardzo mnie one obchodzą. Na terenie Gazy zginęło tyle bliskich mi osób, że nie mam już uczuć, które mogłyby zostać urażone. Nie odpowiadam też za nielegalne przekraczanie granicy, ja sam jestem tu legalnie. Za to jestem pewien, że są ludzie, którzy za to odpowiadają. Powodują wojny, głód i cierpienie, są w stanie wywoływać migracje i robić z tego narzędzie polityczne. A potem to wszystko spada na zdesperowanych ludzi, którzy zrobią wszystko, żeby uratować siebie i bliskich.
donald.pl: Staramy się pisać także o tym.
Ibrahem: I jeszcze LGBT. Jeżeli chodzi o ludzi, którzy mają inną orientację seksualną, mogę z nimi żyć, pracować i rozmawiać z szacunkiem. Nie będę się zgadzał jednak na wszystko, pewne rzeczy są totalnie niezgodne z moją religią, a ta jest dla mnie ważna. Mogę z szacunkiem tłumaczyć te różnice i je szanować, tym bardziej że jestem tutaj gościem. Nie zmuszam nikogo do islamu, sam też nie zgodzę się na przymuszanie do czegoś. I możecie być spokojni, żaden religijny muzułmanin nie zarejestruje się jako osoba LGBT. Takie związki są zakazane w całym muzułmańskim świecie. Co do wielkich zagrożeń: nie wiem, nie znam się na tym, nie jestem politykiem.
donald.pl: Jedno z pytań, które padło pod zapowiedzią naszej rozmowy, dotyczyło osób z Jordanii w ogóle: dlaczego jesteście tacy przyjacielscy? Powtarzają się doświadczenia różnych osób, które pracując z kimś z twojego kraju dobrze to wspominają.
Ibrahem: Większość osób ze świata arabskiego jest taka. Ale Jordańczycy szczególnie, rzeczywiście mamy taką opinię także wśród Arabów.
donald.pl: Masz jakąś teorię dlaczego? Z powodów religijnych, mama taka kazała?
Ibrahem: Naprawdę nie mam pojęcia. To jakaś kultura gościnności, którą po prostu mamy.
donald.pl: Gdybyś mógł przenieść jedną rzecz z Jordanii do Polski, to co by to było?
Ibrahem: Kunafa. Takie ciasto.
donald.pl: A co robisz, kiedy nie jesteś ratownikiem, nie jesteś w pracy i w ogóle chcesz odpocząć. Masz jakieś hobby?
Ibrahem: Ostatnio przez wiadomości, które czytam, ciężko mi się tak zwyczajnie relaksować. Jeżeli miałbym wskazać jakieś ulubione zajęcia, to kalistenika i fotografia.
donald.pl: A pokaż jakieś próbki. Zdjęcia swoje albo takie, na których występujesz. I wyjaśnij co to kalistenika, bo to chyba nie jest powszechna wiedza.
Ibrahem: Proszę bardzo, zdjęcia. A kalistenika to taki trening siłowy, ale głównie z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała. Na przykład podciąganie na drążku w różnych wersjach.
donald.pl: To jeszcze wyjaśnij, skąd się wzięła ta twoja koszulka. Często musiałeś kogoś uspokajać czy o co chodzi?
Ibrahem: A co, groźnie wyglądam? To trochę przypadek, miałem możliwość zrobić sobie koszulkę z takim nadrukiem, z jakim chciałem. Akurat rozmawiałem z jakimiś ludźmi z Caritasu, tak mi podpowiedzieli, widziałem, że wiele osób reagowało z uśmiechem. I tak zostało
donald.pl: Zostaniesz w Polsce?
Ibrahem: Nie wiem. Rozważam wyprowadzkę do innych krajów. Może jeszcze dalej, do Estonii, czyli dla was blisko, może Arabia Saudyjska, czyli daleko, ale blisko mojego domu. Zależy jak patrzeć.
donald.pl: Czego ci życzyć, czego sam byś sobie życzył?
Ibrahem: Żebym stawał się lepszą wersją siebie. Modlę się do Allaha, żeby mieć na to zdrowie i środki i żeby móc też nieść pomoc innym.
donald.pl: W takim razie tego życzymy i powodzenia.