Flickr
Jak wynika z raportu opublikowanego w magazynie
Nature
,
stan oceanów nie jest jeszcze beznadziejny
. Jeśli ludzkość skupi się na działaniu i przeznaczy na nie znaczne fundusze, jest szansa na
"uzdrowienie" wód przed 2050 rokiem
.
Przemysłowe rybołóstwo, zanieczyszczenia i niszczenie linii brzegowych to największe grzechy, jakich ludzkość dopuściła się wobec oceanów w ciągu ostatnich dekad. Dziś mamy wiedzę, która umożliwia nam ograniczanie tej szkodliwej działalności. Jak wyliczają naukowcy, zdecydowane działanie może kosztować
"miliardy dolarów rocznie", ale przyniesie korzyści warte co najmniej 10 razy więcej
.
"Jeżeli nic nie zmienimy, istnieje niewielka szansa, że zapewnimy naszym wnukom zdrowe oceany. Teraz mamy też jednak wiedzę i zasoby, by wprowadzić niezbędne zmiany w życie" - tłumaczy profesor
Carlos Duarte
z
King Abdullah University of Science and Technology
w
Arabii Saudyjskiej
.
"Jednym z najważniejszych wniosków raportu jest to, że
jeśli przestaniemy zabijać wodne organizmy i zaczniemy je chronić, życie w oceanach się odrodzi
" - dodaje profesor
Callum Roberts
z
University of York
.
Sytuacja budzi nadzieję, bo już teraz jest lepiej, niż było. Rybołóstwo powoli staje się bardziej zrównoważone, a obumieranie traw morskich i namorzyn w zasadzie już ustało. W Zatoce Tampa u wybrzeży Florydy i na Filipinach
ekosystemy już się odradzają
.
Teraz czas skupić się na zanieczyszczaniu wód plastikiem, globalnym ociepleniu i szkodliwym rybołóstwie.
"Może Śródziemne to beznadziejny przypadek. Problemem są też zbyt intensywne połowy u wybrzeży Indii i południowo-wschodniej Azji" - wyjaśniają naukowcy.
Na szczęście nastroje badaczy są optymistyczne.
"Gdy w latach 90. zacząłem pracę jako specjalista od chronionych środowisk wodnych, miałem do czynienia z absolutną niszą. Dziś jest to temat poruszany przez wysoko postawionych polityków z całego świata. Wiele krajów zadeklarowało, że
przed 2050 rokiem planują zwiększyć ochronę oceanów o 30 procent
" - mówi Roberts.