14 stycznia dwie polskie
turystki opalały się
na trawniku przy świątyni Chiang Man, najstarszym zabytku w prowincji Chiang Mai w Tajlandii. Zachowanie kobiet zostało uznane na niewłaściwe, a sprawą od razu zajęła się policja turystyczna.
Media dowiedziały się o incydencie dzięki zdjęciu wykonanym przez tajskiego turystę. Mężczyzna wysłał dowód stacji Channel 3. Widzimy na nim dwie Polki w szortach i podkoszulkach leżące na trawie.
Funkcjonariusze z Chiang Mai odnaleźli 19 i 20-latkę w jednym z miejscowych hosteli i wyjaśnili im, że ich zachowanie było nieodpowiednie. Turystki
przeprosiły
oraz "pochwaliły policję turystyczną za przekazane wskazówki dotyczące zachowania w miejscach kultu religijnego". Zapewniły, że nie były świadome swojego czynu.
Od tego czasu przed wejściem do Chiang Man stoi znak przypominający o odpowiednim zachowaniu. Za złamanie zasad grozi
kara grzywny
w wysokości 500 bahtów (około 56 zł).
Phra Phayom Kanlayano, opat świątyni Suan Kaew i znany kaznodzieja buddyjski, poprosił mieszkańców o wyrozumiałość dla turystów, który mogą nie rozumieć tajskiej kultury i tradycji.
- Najlepszym sposobem jest im to wyjaśnić. Wierzę, że gdy sobie to uświadomią, nie zrobią tego ponownie - powiedział.