Sara Boruc, żona Artura Boruca
, opublikowała na Instagramie
rodzinne zdjęcie
, na którym widać ją z dziećmi i piłkarzem. Podpisała je "rodzina w komplecie".
Fani zwrócili jej uwagę w komentarzach, że
na zdjęciu zabrakło syna Artura Boruca z pierwszego małżeństwa
. Sara
wytłumaczyła im, że Boruc ma utrudnione kontakty z synem
, ponieważ jego matka "przedkłada swoją urażoną dumę nad dobro i szczęście dziecka". Dodała też, że przez to piłkarz widział swojego syna od urodzenia tylko 5 razy.
Na te słowa Sary Boruc
zareagował Marcin Dubieniecki,
były mąż Marty Kaczyńskiej, a obecnie mąż byłej żony Artura Boruca.
Prawnik stwierdził, że
"jest naocznym świadkiem patologii w relacji piłkarza z synem”:
"Nie czytam tego typu artykułów, ale dla Pana @ArturBoruc lepiej byłoby, abym jako naoczny świadek patologii w relacji ojciec i syn, jaka uskutecznia Pan @ArturBoruc, lepiej się nie wypowiadał.
Sugeruję też uciszyć swoją WAGs"
- napisał Dubienecki.
Na wpis Dubienieckiego natychmiast zareagował Artur Boruc:
"
Zastanawiające jest dla mnie to, co Pan ma na myśli, pisząc "uciszyć"?
To jedno. Drugie, to marnowanie czasu na tweety tego typu, zamiast szykowania paczki dla siebie i małżonki...
Patologia i złodziejstwo to bardziej pasują jednak do Pańskiej osoby".
W listopadzie zeszłego roku
ruszył proces sądowy Marcina Dubieneckiego
. Prawnik jest oskarżony o kierowanie grupą przestępczą, wyłudzenie
14,5 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i pranie brudnych pieniędzy.
fot. East News